poniedziałek, 15 lipca 2013

Od Star "Zamierzchłe czasy i nie tylko..." Cz. 3

Tak skończył się kolejny dzień. Potem dni mijały naprawdę szybko. W dzień kiedy byłam razem z Night`em zapominałam o swojej przeszłości, o tym co zrobiłam... ale w nocy śniły mi się koszmary z których nie mogłam się odcknąć...
Jeśli chodzi o te moje żywioły to kilka dni próbowałam je odkryć. W końcu mi się udało. To było tak, że wygłupiałam się wieczorem z bratem nad pewnym jeziorkiem. On popchnął mnie do wody i już myślałam, że wpadnę do wody, ale jednak nie. Stałam na wodzie. Byłam naprawdę oszołomiona i zarazem szczęśliwa. Usiadłam z niedowierzenia. Chyba to był jeden z szczęśliwszych momentów. Siedziałam z uśmiechem i wołałam do brata:
- Udało się. Odkryłam swój żywioł, którym jest woda. - mówiłam uradowana.
- I nie tylko. Spójrz na te iskierki wokół ciebie. Jesteś też wilkiem światła.
Ja rozglądnęłam się wokół siebie i rzeczywiście wokół mnie były iskierki.



Nagle zobaczyłam w oddali wilka, który się mi przyglądał. W jednej chwili spoważniałam i iskierki znikły, a sama wpadłam do wody.
- Ha ha ha! - śmiał się Night Sky.
- Bardzo śmieszne. Przestraszyłam się tego wilka w oddali. - mówiąc to wskazałam na wilka który się do nas zbliżał.
- O, a to niespodzianka. - mówiąc to mój brat poszedł w stronę wilka, a ja za nim.
Szliśmy w milczeniu, a gdy już stali blisko siebie. Mój brat zaczął rozmowę, a ja przygadałam się obcemu.


- Witaj, dawnośmy się nie widzieli.
- Masz racje, a to to kto? - mówiąc to spojrzał na mnie.
- Jestem Star siostra Night`a.
- Miło mi poznać. Night dużo mi o tobie opowiadał.
- Tak...? - mówiąc to spojrzałam na brata.
- Zapomniałem się przedstawić. Jestem Gun, mistrz Night`a.
- Więc to pan go szkolił.
- Tak.
- Ale kiedy? - dopytywałam.
- Wieczorami, kiedy wszystkie wilki z watahy szły spać.
- Aha...
- Czy zechcesz szkolić moją siostrę? - wtrącił się brat.
- Sam dasz sobie radę. Wiem o tym. - stwierdził i znikł.
- Gdzie on znikł? - spytałam.
- Pewnie gdzieś daaalekko z tad.
- W niebie?
- Nie, nie w niebie.
- W piekle!?
- Nie, on żyje i nie znikił tylko się teleportował.
- Tele... co?
- T-E-L-E-P-O-R-T-O-W-A-Ł, teleportował.
- Aha... nauczysz mnie tego?
- Dobra, ale w swoim czasie teraz chodźmy spać.
- Dobra.
I zasnęliśmy. W kolejnych dniach uczył mnie panowania nad wodą. W kródce nadeszła kolejna pełnia i rozeszliśmy się w dwie strony.
Próbowałam nad tym panować tak jak mnie uczył Nigt Sky, ale nic z tego nie wyszło. Szybko straciłam nad sobą kontrolę i tak jak za pierwszym razem nie wiedziałam co robię...
Obudziłam się przy swoim bracie, który był cały i zdrowy.
- Nic ci nie jest?
- Nic, a nic. - stwierdził.
Wstaliśmy i wyruszyli w dalszą drogę w poszukiwaniu watahy. Zawsze wieczorami kiedy robiliśmy postój mój brat mnie szkolił i odkrywałam czasami nowe moce. Co miesiąc w czasie pełni roztawałam się z bratem i jako demon nie kontrolowałam siebie, chodź zawsze próbowałam jednak nic z tego nie wychodziło. Mijały dni... miesiące... ja nadal nie mogłam opanować wcielenia demona, ale coraz lepiej kontrolowałam zwykłą furie i ognistą furię. Pewnego dnia mój brat obchodził 4 urodziny, a ja miałam 3,5 roku i opanowałam wszystkie swoje moce, które poznałam. Spytałam go w tedy tak:
- Zawsze zastanawiałam się co robiłeś zanim cię pierwszy raz spotkałam.
- Wiedziałem, że kiedyś zadasz te pytanie. Usiądź, wszystko ci opowiem. - usiadłam, a on wszystko mi opowiedział. To, że należał do magicznej watahy, że napadły na nich wilki krwi które wszystkich wybiły, a on zdołał uciec.
- Przykro mi...
On chciał coś powiedzieć, ale nagle coś wyszło zza krzaków. Była to zapewne wilczyca, dość nietypowa, zrozumiałam, ze to magiczny wilk tak jak my.
- Co robicie na terenie mojej watahy. - warknęła.
- Więc tu jest twoja wataha? Właśnie szukamy watahy. Moglibyśmy się przyłączyć? - spytałam.

< Moon, dokończysz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz