piątek, 19 lipca 2013

Od Arii c.d. Killer'a


Trochę się uspokoiłam. Choć nadal podkulałam ogon, już się tak bardzo nie trzęsłam
-Z Alaski... - Powiedziałam już trochę głośniej nisz szept. Basior o imieniu Killer nadal mi się przyglądał. Pewnie go trochę dziwiło połączenie podkulonego ogona z bliznami na ciele. No cóż nie każdy co ma blizny jest wojownikiem
-Co tak się boisz? Przecież ci nic nie zrobię - Zdobyłam się na odwagę i spojrzałam mu w oczy. No cóż trochę się bałam że odbierze to za chęć dominacji, lecz tylko przyglądał mi się
-Wszyscy tak mówią - Mruknęłam
-Choć, przedstawię cię alfie - Ruszył w stronę drogi.
-Dobrze - Znów zniżyłam głos do szeptu i wlepiłam wzrok w ziemie. Przy nim wyglądałam jak szczeniak. Może i nie byłam aż tak niższa, no, brakuje mi kilka cm, ale za to byłam drobna
-Bardziej strachliwej wandery nie widziałem
-Jesteś obcy
-To wyobraź sobie że jestem twoim przyjacielem. Też będziesz taka strachliwa?
-Nie - Odpowiedziałam i pierwszy raz od bardzo dawna się do kogoś uśmiechnęłam. Był to ciepły uśmiech. Poczułam znajomy zapach. Czując go rozluźniłam się i zaczęłam węszyć w powietrzu
-Coś czujesz?
-Tak... Ludzi
-Ludzi? Umiesz mnie tam zaprowadzić?
-Ja? - Znów weszła we mnie przestraszona mała wandera. Skuliłam się i znów zapytałam - Ja? Dlaczego ja?
-Proszę - Spojrzał na mnie świdrującymi, blado zielonymi oczami
-No... dobrze - Mruknęłam cicho i podążyłam za zapachem. Natrafiliśmy na opuszczone obozowisko ludzi. Zaczęłam węszyć
-Opuszczone od przynajmniej kilkunastu lat... Jak poczułaś jego zapach? - Zapytał się. Nie odpowiedziałam bo akurat węszyłam w starym kufrze. Niechcący uderzyłam w wieszak i spadł na mnie. Pisnełam i próbowałam uciec, ale mnie przygniótł
-Aria?! - Zawołał Killer i odrzucił wieszak na bok. Wstałam ale widziałam nadal ciemność ponieważ spadł na mnie kapelusz

-Kto zgasił światło? - Spytałam z śmiechem. Chyba oberwałam w łeb. Powinnam być przestraszona, kulić ogon.... Och Aria ty tchórzu, to nie jest wróg

<Killer ?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz