wtorek, 16 lipca 2013

Od Bubonic

Wędrowałam zadowolona. Szczęście znowu do mnie wróciło. Moon okazała się bardzo łaskawa względem mnie i mej towarzyszki serca. Kiedy spotkałam skrzydlatą waderę z czerwonymi uszami pomyślałam, że znowu to nie jest dla mnie miejsce, lub, że Saphira zacznie pyskować lub będzie kogoś karcić i mu upokarzać. Teraz leżałam na polanie niedaleko Lasu Zaćmienia.
- Ciekawe czy ktoś mnie polubi- powiedziałam cicho, lecz Saphira musiała to usłyszeć.
- Jeśli nie spróbujesz, to na pewno nikt ciebie nie polubi. Nikt nic nie poda ci na złotej tacy- powiedziała
- Masz rację- odpowiedziałam- tylko, że ty nie masz takich problemów, bo tu nie ma smoków!
- Znowu się wkurzyłaś?
- No raczej.
- Powinnaś być wilkiem elektryczności.
- Chciałabyś.
- A czemu nie?
- Bo jestem wilkiem słońca i tyle.
- No rusz się! Bo ciebie sama zaprowadzę do tego lasu. Jest tam podobno jakieś święto czy coś.
- Sama pójdę.
Wstałam. Nie miałam ochoty tam iść. W końcu lepiej pójść samemu, niż przy pomocy smoka. Niepewnie zbliżyłam się do lasu. Nagle usłyszałam szelest. Z pośród drzew wyłonił się biały wilk.
- Sorki, że ciebie przestraszyłem.
- A czy mnie w ogóle przestraszyłeś? Jestem Bubonic a ty?
- Jestem Killer
- Aha
<Killer?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz