czwartek, 18 lipca 2013

Od Night Sky'a

Pierwsze co zrobiłem gdy wstałem to nie poszedłem do mojej siostry Moon.
Nie chodzi mi o Moon w sensie alfy tej watahy tylko o moją siostrę Star. Wolę mojej siostrze mówić Moon. Dlaczego? Sam nie wiem. Jeśli chodzi o te imiona to tu pojawia się problem, gdyż jest też alfa Moon i jak będę wołać: "Moon! Gdzie jesteś?!" to nie wiadomo, która przyjdzie. Nie wiem jak temu zaradzić. Na pewno nie zacznę mówić mojej siostrze po imieniu czyli Star, a więc co by tu zrobić... potem się zastanowię. Teraz lepiej pójdę coś upolować w lesie.
Jak stwierdziłem tak też zrobiłem. Nie wiedziałem jeszcze jak się ten las nazywa bo nikt mnie jeszcze nie oprowadził. Musze kogoś o to poprosić, ale kogo? Nikogo tu jeszcze nie spotkałem z watahy oprócz Moon, w sensie alfy i mojej siostry Moon, w sensie Star. Na razie się tym nie będę przejmować tylko wreszcie coś upoluje.
Po kilku próbach udało mi się upolować sarnę. Zjadłem ją ze smakiem. W czasie polowania nigdy nie używam swoich mocy. Dlaczego? Dobre pytanie na które akurat znam odpowiedź. Dlatego, że nie powinno się nadużywać swoich mocy do wszystkiego. W tedy świat byłby nuuudny. A tak to trochę przy okazji się pobiega i w ten sposób poćwiczy.
Po posiłku chciało mi się trochę pić, ale nie wiedziałem, gdzie jest jakakolwiek, rzeka, jezioro. Na razie znałem tylko ten las w którym razem z Moon - moją siostrą znaleźliśmy jaskinie i znam jeszcze łąkę na którą przyprowadziła nas wczoraj Moon - alfa tej watahy.
Postanowiłem więc poszukać jakiegokolwiek członka tej watahy, aby go poprosić, aby mi przynajmniej powiedział gdzie co jest. Jednak nikogo nie mogłem znaleźć. Jakby wszyscy zapadli się pod ziemię. W końcu za jednym z drzew zobaczyłem czyjś ogon... dość ciemny. Chyba czarny, ale nie całkiem, z daleka nie było widać. Postanowiłem do niego podejść. Byłem wręcz pewny, że to wilk. Podszedłem bliżej od tyłu na przypadek jakby okazało się, że to nie wilk. Po cichu podszedłem i gdy stałem zaraz za wilkiem to byłem już pewny, że to wilk. Nawet wiedziałem kto to. To była Moon. Moon w sensie alfa tej watahy. Robiła coś, chyba jadła zdobycz. Postanowiłem się przywitać i w ten sposób zarazem się ujawnić.
- Witaj Moon. - powiedziałem pewnie.
Zauważyłem że wilczyca się lekko wręcz minimalnie się wzrdygła. Chyba ją troszeczkę, odrobinkę przestraszyłem nagłym: Witaj. Wilczyca się odwróciła.
- Witaj Night Sky.
- Mam do ciebie sprawę. - stwierdziłem.
- Słucham.
- No bo nikogo tu nie znam, a chciałbym się dowiedzieć gdzie co jest i czy mógłbym cię prosić, abyś przynajmniej mi o tych terenach opowiedziała i powiedziała, gdzie się co znajduje? - spytałem.

< Moon, zgodziłaś się? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz