poniedziałek, 15 lipca 2013

Od Luny

Kiedy dołączyłam już do watahy, chciałam zapoznać się z jej terenami. Pierw poszłam do Lasu Zaćmienia. Gdy przechodziłam spokojnie przez las, nagle, ni stąd ni zowąd wśród koron drzew coś zaszeleściło. Początkowo myślałam, że to Nord, ale on przecież siedział na moim grzbiecie. Przestraszyłam się, gdyż czułam się obserwowana. Podzieliłam się moimi spostrzeżeniami z Nordem, lecz on mnie zapewniał, że to pewnie jakiś ptak bądź wiewiórka.
Minęło 5 minut, a szelest nie ustępował. Zdezorientowana odwróciłam się do tyłu i w jednej sekundzie coś na mnie naskoczyło. Wystraszona zakryłam oczy łapami i tylko nasłuchiwałam. Po chwili do moich niezwykle wrażliwych uszu dotarł bardzo dobrze znany mi głos :
- Luna! Jak dawno się nie widziałyśmy! Tak się cieszę na twój widok!
Odkryłam oczy i ujrzałam moją ukochaną kuzynkę, Zefirę! – Zefira! – krzyknęłam, poczym kontynuowałam – Również się cieszę, że cię widzę! Tęskniłam i to strasznie. Co ty tu robisz? Masz przecież własną watahę, w której będziesz samicą Alpha. To raczej nie jest rozsądne.
- A czy zawsze muszę być rozsądna? Nie mogę choć raz w życiu zrobić czegoś głupiego? – ciągnęła Zefira – Moja mama po śmierci mojego taty sprawiła sobie piątkę nowych szczeniaków z nowym samcem Alpha. A który taki chciałby, aby nie jego dziecko odziedziczyło władzę? On mnie nie lubi, a ja muszę się nauczyć odpowiedzialności.
- Niech Ci będzie. Chodź, pójdziemy poznać wilki ze stada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz