niedziela, 28 lipca 2013

Od Burbonic

Zaczęło się ściemniać.
-Zmiana warty!- krzyknęłam
Z lasu wyłonił się Night wyraźnie senny. Ja nie patrzyłam na niego, chciałam wrócić do swojej nory, lub pochodzić po lesie. Zaczęłam powoli odchodzić z miejsca warty. Niespodziewanie przyleciała Saphira.
- Koniec?- spytała patrząc mi w oczy
- Tak koniec- powiedziałam przeciągając się.
- To dobrze. Może pójdziemy do tego lasu?- spytała
- Po co, żeby mnie nastraszyć?- spytałam
- Tak się przejść. Odkąd jesteś dziennym wartownikiem coraz rzadziej sie widujemy.
- To prawda.
- To jak idziemy?- spytała
- Niech Ci będzie- powiedziałam.
<cdn>

piątek, 26 lipca 2013

Od Arii c.d Killer'a

Przyśpieszyłam do kłusu by go dogonić. A on spokojnie sobie szedł. No cóż mam krótsze łapy
-Tak, tak... - Spojrzałam na niego. Przyglądał się mi... nie, nie mi. Moim blizną. Udałam że tego nie widzę. Wiem co myśli : Nie jest taka niewinna. Blizny temu przeczą''... Oj gdyby wiedział prawdę. Pogrążyłam się w myślach, idąc z spuszczoną głową. Jednak z myśli wyrwał mnie straszy ból w łbie
-AU! - Wrzasnęłam. Killer wybuchł śmiechem. Ja też zaczęłam się śmiać, ponieważ okazało się że aż tak się zamyśliłam że wpadłam na drzewo. Otrzepałam się
-Nic ci nie jest? - Spytał nadal się śmiejąc
-Nie... - Odwróciłam się do niego,a on przestał się śmiać
-Aria... Na pewno się dobrze czujesz? Krew ci leci - Podszedł bliżej.
-Krew? - Spytałam przerażona. Czułam jak spływa mi koło oka... Czułam się dobrze tylko łeb mnie trochę bolał

< Killer? >

Od Arceusa

Był ranek. Wyszedłem ze swojej jaskini, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Była ładna pogoda, więc wybrałem się nad jezioro. Gdy dotarłem na miejsce zobaczyłem Juri siedzącą przy brzegu. Ukryłem się w krzakach. Chciałem do niej jakoś zagadać. Chciałem chwile pomyśleć, ale pech chciał, ze nadepnąłem na gałąź i rozległ się głośny trzask. Juri odwróciła się w moją stronę.

Juri?

czwartek, 25 lipca 2013

Od Killer'a c.d Arii

Zaśmiałem się.
- Nie ma co, z tobą nie da się po prostu nudzić. - uśmiechnąłem się.
- Dzięki. - odwzajemniła uśmiech i ściągnęła kapelusz.
- Nie, załóż go. Do twarzy ci w nim. - wziąłem go w pysk i założyłem waderze na głowę. Ona tylko wyszczerzyła zęby i zachichotała.
- A ty, skąd jesteś ? - zapytała.
- Mieszkałem niedaleko stąd. - mruknąłem bez entuzjazmu. Wstałem i skierowałem się w stronę watahy. - Idziesz ?
( Aria ? )

Od Killer'a c.d Moon

Zerknąłem na ledwo żywą Bethanie. 
- Dobrze, zostawcie mnie z nią samą. - mruknąłem. Moon i reszta odeszli kawałek, a ja zostałem sam z siostrą. - Dlaczego chciałaś się zabić ? - zapytałem z żalem.
- Ja...ty...mnie nie chcesz. - jęknęła. Położyłem się obok siostry i przytuliłem ją.
- Ależ chcę. - mruknąłem. Poczułam jak nienawiść odchodzi. - Kocham cię siostrzyczko. - pocałowałem ją w policzek. 
- Chcę żyć. - wymamrotała. 
- Moon ! - zawołałem. Wadera przyleciała. - Ona chce żyć. - powiedziałem z uśmiechem.
( Moon ? )

Od Tom'a c.d od Juri

I pytanie jak nóż w serce! I teraz James im powie... oczywiście. Jednak zanim zdołał co kolwiek wydukać to ja powiedziałem:
- Jesteśmy z Kanady i koniec tematu. - stwierdziłem
- Tylko tyle? Nic więcej? - dopytywała Bubonic
- N ale co? - zapytałem gdyż zbytnio jej nie zrozumiałem
- Tylko tyle nie chcieliście powiedzieć? Nic więcej nie ma za tym w sensie czy znów wyprowadziliście nas w pole. - wytłumaczyła żółta wadera
- Tak. - stwierdził mój brat krótko
- Dziwnie jesteście i trochę porąbani. No i co z tego że jesteście z Kanady? Przecież to nic dziwnego. - prychnęła Juri
- Każdy to nam mówi. - uśmiechnąłem się
- Więc zacznijmy zwiedzanie... - powiedziała trochę od niechcenia
I zaczęło się zwiedzane.
Po około 2 godz. zwiedziliśmy już Wzgórze Świtu, Las Zaćmienia oraz Wodospad Umysłu. Szliśmy teraz nad Kanion Pełni.
- A co potem zwiedzimy? - zapytał James
- Jezioro północy i koniec. - stwierdziła Juri
Czułem się dość... niezręcznie tak jak mój brat. A dlaczego? Bo one gadu-gadu sobie urządziły i nas po prostu OLEWAŁY. Po pewnym czasie dotarliśmy do tego kanionu. Juri coś tam powiedziała zdanie lub dwa i hop siu dalej. I znów kolejny kawałek zapylamy do jakiegoś terenu. Całe szczęście że ostatni teren bo już nie wytrzymam. Urządziłem więc sobie lekcję inprowizowania. Weszedłem do jej umysłu i wynalazłem we wspomnieniach takiego jeziora. Szybko chwyciłem brata Juri i tą złotawą a potem się przeteleportowaliśmy.
Miałem nadzieję że kiedyś się przeteleportowywały po zawsze pierwszy raz jest najtrudniejszy. Je przeteleportowałem zaraz nad brzeg a mnie i James`a na skałę która była 3 metry za waderami.
- Mam nadzieję że "lot" czyli przeteleportowywanie minęło bez większych problemów... - powiedziałem z uśmiechem
- Za wszelkie, wstrząsy i dyskomfort serdecznie przepraszamy a jeśli wystąpił jakiś błąd n.p nie trafiliśmy do celu to proszę zgłaszać do recepcji. - powiedział James i wskazał na mnie łapą a ja się uśmiechnąłem.
Nie widzieliśmy ich min bo były do ns tyłem no ale pewnie niezbyt się czują.
< Juri, jakie samopoczucie? >

Od Koszmaru c.d. Moon

Spojrzałem na ziemie.
''Ja? Do watahy?''
''A kto? Widzisz tu innego wilka który gada ze mną mentalnie?''
-To jak? - Spytała tym razem na głos. Pokiwałem głową
-Może mi powiesz coś o sobie?
''Co mam ci niby powiedzieć? Że jestem niemową i kaleką? To już wiesz'' naburmuszyłem się.
''Kaleką?'' Zdziwiona spojrzała na mnie. Wskazałem na szwy
''Tak, kaleką''

< Moon? >

Od Night Sky`a c.d. Moon

- Sorki. - zaśmiałem się. - Może chcesz się wysuszyć? - spytałem.
- Z chęcią. - stwierdziła.
Położyliśmy się na piasku i zaczęliśmy się wygrzewać w lipcowym słońcu. Było tak gorąco. Nie mogłem wytrzymać w tym skwarze, popatrzałem na waderę. Ta Leżała jakby nigdy nic z uśmiechem zadowolenia.
- Chce ci się tak leżeć? - spytałem.
- No, w końcu trzeba się jakoś wysuszyć. - stwierdziła.
- Nie jest ci duszno, ani gorąco?
- No przyznam, jest trochę gorąco.
- Trochę to mało powiedziane. Jest jak w piekle... Ja idę się ochłodzić.
- Tylko mnie nie ochlap...
- Ok... chociaż czemu nie. - stwierdziłem z uśmiechem.
- Przestań... - powiedziała otwierając jedno ślepie. - Nawet o tym nie myśl.
- Dobra, dobra NIE ochlapię cię.
Ja nic nie odpowiedziałem tylko wbiegłem do wody, a potem zanurkowałem... nie oddychałem przez dłuższy czas i nie dawałem oznak życia tak, aby Moon połknęła haczyk. Nagle usłyszałem rozpaczliwe krzyki wadery:
- Night Sky! Gdzie jesteś?! - krzyczała Moon.
Potem był tylko głośny plusk i słyszałem jak ktoś do mnie podpływa. To była Moon. Płynęła i płynęła. Przepłynęła nade mną nie zauważając tego. Jednak umie pływać. Podpłynąłem do niej i pociągnąłem ja za przednią łapę, tak aby się zanurzyła i ją puściłem. Widziałem jak wadera rozpaczliwie się miota. Wynurzyłem się przed nią i powiedziałem to co przedtem:
- Bu! - wydarłem się.

< Moon? >

środa, 24 lipca 2013

Powitajmy nowe wilki !


Miru


Lestill


Pearl


Sizes


Hetwey


Cry

To tak...

Jak widać z ankiety, większość jest za pomysłem Star. Tak więc ten miesiąc to wiosna ! Nie mylę się ? Ups ! Sorki pomyłka ! XD Mamy lato ! czyli tak jak za oknem ;)
Proszę, abyście w swoich opowiadaniach pamiętali o porze roku, żeby ktoś nie napisał, że w zimie nie wytrzymuje upału !
Ty by było chyba tyle w związku z porami roku, a teraz coś innego.
A mianowicie urodziny wilków i sklep. Chcielibyście coś takiego ? Jesli tak to z boku macie kolejną ankietę ;)

A i jeszcze jedno. Do wilków, które nie napisały jeszcze opowiadania czyli do:
Glimmer
Arcerusa
Megan

Te wilki maja czas do końca miesiąca, jesli nie napisza opowiadania zostana wygane.

Pozdrawiam Moon

Od Moon c.d. Night Sky

Wpadłam do wody i przez chwilę się nie wynurzałam. Nie znoszę wody ! Po chwili wyfrunęłam z wody i wylądowałam obok basiora. zakaszlałam pozbywając sie wody z płuc.
-Nie znoszę wody..-mruknęłam.
-Co ?! jak można nie lubić wody ?!-zawołał
-A jak można nie kochać nocy ?
-Ale ja lubię noc.
-Ale znam wilki, które nie lubią. I dziękuję za kąpiel, ale wole gdy wiem, że wpadam do wody...
-Sorki-zaśmiał się.

<Night ? Co robimy, bo ja nie mam pomysłu :(>

Od Moon c.d. Nyea

Pokiwałam głową.
-W takim razie chodź-zaprowadziłam ja do Lasu Zaćmienia-Możesz wybrać sobie jaskinię.
Nagle niedaleko nas pojawiła się Bubonic
-Witak Moon, a to kto ?-powiedziała żółta wilczyca gdy podeszła bliżej.
-Witaj. To jest Nyea, a to Bubonic.
-Witaj Bubonic-powiedziała Nyea.

<Nyea ? Bubonic ? Nie mam kompletnie żadnego pomysłu>

Ps. Nyeo proszę staraj się pisać dłuższe opowiadania. Z góry dziekuję

Od Moon c.d. Koszmar

Zahamowałam łapami, a w ziemi zostały dość głębokie ślady pazurów. Banger podszedł do mnie, skacząc i zaświergotał mi do ucha. Zwiesiłam łeb i westchnęłam. Ostatnio byłam trochę podenerwowana i nawet nie wiem czemu. Podniosłam łeb i... zamarłam, ale po 2 sekundach z wrzaskiem cofnęłam sie kilkanaście kroków, przy okazji wpadając na wilka. Wywaliłam się na grzbiet i widziałam tylko niebo. Natychmiast sie podniosłam z obawy, że On(nie wilk) nadal może gdzieś tu być. Rozejrzałam sie, telepiąc ze strachu. Gdy byłam pewna, ze jego juz nie ma, odetchnęłam z ulga i odwróciłam sie do wilka. Stał juz na równych łapach i przyglądał mi się. Dopiero teraz dostrzegłam sznurek obwiązany dookoła jego pyska. 
-Przepraszam za tamto...-szepnęłam. Basior kiwnął lekko głową. "Ciekawe jak mam z nim rozmawiać..."-powiedziałam sobie w myślach.
"Ciekawe..."-usłyszałam w głowie. Jestem pewna, że nie był to mój głos. Spojrzałam zdziwiona na basiora, a on odwzajemnił moje spojrzenie. 
"To jest dziwne..."-pomyślałam
"Mnie to mówisz ?"
"Czyli możemy porozumiewać sie myślami ?"
"Na to wygląda"
"To jak masz na imie ?"
"Koszmar, a ty ?"
"Moon. Chcesz należeć do watahy ?"

<Koszmar ?>

Ps. Przepraszam, zle nie wiem jak pisac gdy porozumiewają się myslami xd

Od Juri c.d. James


Coś czułam, że ściemniają, ale nie będę naciskać, jak nie chcą powiedzieć to nie.
- Jasne.. - powiedziałam - Ja jestem z Alaski. I szczerze nie za bardzo wierzę w waszą wersję.
- Yyy.. czemu? - spytał James.
- Bo próbujecie zrobić wszystko aby wymigać się od tego pytania. - zmarszczyłam czoło - To powiecie nam, czy zamykamy temat?

<James, Tom?>

Od Night Sky'a c.d. Katy

- Może teraz ty opowiesz mi coś o sobie? - spytała Katy.
- Dobra, skoro ty mi opowiedziałaś o sobie to czemu ja bym tego nie mógł zrobić. Więc tak - po tych słowach wziąłem głęboki wdech i zacząłem opowiadać skróconą wersję prawdziwej historii. - Kiedyś byłem inny. Byłem bardziej towarzyski. Wtrącałem nos nie w swoje sprawy. Aż za bardzo wykorzystywała to że jest snem Alf, chodź wiedział że przybranym. Trochę wstydziłem się tego jak wyglądam, że mam niebieskie elementy, bo reszta wilków była normalna. W sensie, że nie magiczne. Przez to byłem nieco nieśmiały. Pewnego razu napadła na nas silniejsza wataha. Wybili wszystkich. Przeżyłem tylko ja i Moon. Przepraszam ja i Star-moja siostra. Po długiej tułaczce ze swoją siostrą dotarł właśnie do tej watahy. W czasie wędrówki zmienił się mój charakter na obecny.
- Współczuję...
- Co się stało to się nie odstanie.
- Ty na prawdę wtrącałeś nos w nieswoje sprawy? - spytała wilczyca.
- No niestety... na szczęście już taki nie jestem.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez chwilę, gdy wtem dotarliśmy do celu.
- No to cześć. - pożegnałem się z waderą.
- Pa.
Poszedłem swoją drogą, gdzie? Nie do jaskini tylko jeszcze raz nad wodospad. Po co? A no po to, aby trochę poćwiczyć moce. Od kąd należę do tej watahy nie mam czasu dla siebie pora to zmienić.
Po dotarciu na miejsce zacząłem trening razem z siostrą, bo tą spotkałem po drodze.
Gdy skończyliśmy terning to akurat słońce chyliło się ku zachodowi, więc poszliśmy do swoich jaskiń. Spałem naprawdę mocno...

Od Koszmaru

Wędrowałem po lesie. Jakie nudne i stracone było życie wilka który został pozbawiony sensu życia. Nie mogłem polować czy wyć przez nitki zawiązane na pysku. No więc przeżywałem mój kolejny nudny i monotonny dzień. Zmarnowany kroczyłem, pozbawiony chęci życia gdy... przed nos wyskoczyła mi wilczyca. Cofnąłem się, lecz nie całym ciałem, tylko głową i klatką piersiową
-Kim jesteś? - Warknęła. Dziwiły mnie wilki które mają tyle zapału i chęci by tak zażarcie bronić kawałka ziemi, który zostanie, a ów wilki poumierają. Wpatrywałem się w nią głupio. Nawet gdybym chciał bym nie mógł się odezwać. A te głupie nici są nie do rozerwania.
-Pytam się ciebie o coś! - Zdziwiła się że ja nie odpowiadam. Odwróciłem się i zacząłem iść do przodu. Zdenerwowana skoczyła na mnie, tyle że się uchyliłem, a ona przeleciała przeze mnie

< Moon? >

wtorek, 23 lipca 2013

Od Nyei c.d. Moon

-No dobrze-powiedziałam do wadery opowiedziałąm jak ludzie zabili moją rodzinę i uciekłam z tamtego miejsca bo dreczyły mnnie wspomnienia
-Aha a jak się nazywasz?-
-Neya-
-wilk indiański o ile się nie mylę-
-No-
<Moon?>

Od Night Sky'a c.d. Moon

Byłem cały w błocie. A Moon ledwie powstrzymywała się od śmiechu. Ja jednak knułem zemstę.
- Osz ty. - powiedziałem krótko.
Zanurzyłem się, aby opłukać się z błota. Po wynurzeniu znów byłem czysty, ale mokry. Mi to jednak nie przeszkadzało, w końcu jestem wilkiem wody. W pierw, aby się na jej zemścić zamierzałem ją złapać więc puściłem się biegiem w jej stronę. Moon zaś zaczęła uciekać. Goniłem ją tak dobrą chwilę, a potem teleportowałem się(wiem, wiem, mówiłem, że używam swoich mocy tylko w walce, ale to jest sytuacja wyjątkowa  ) zaraz przed nią i powiedziałem:
- Bu!!! - no... wydarłem się jej prawie do ucha.
Ona się przestraszyła i cofnęła. Ja dzięki swojej mocy telekinezy ustawiłem za nią kilka patyków o które się potknęła i i wpadła z wielkim pluskiem do wody.

< Moon? Mam nadzieję, że nie przesadziłam...>

poniedziałek, 22 lipca 2013

Od Moon c.d. Nyea

Leżałam na polanie rozkoszując sie promieniami słońca. Banger leżał na moich łapach i spokojnie oddychał.
-Witaj !-krzyknął ktoś. nastawiłam uszu i rozejrzałam się. Niedaleko od siebie zobaczyłam wilka o szarobrazowym futrze. Musiała to być wadera, bo we włosach miała pióra. Podeszła bliżej. Kiwnęłam lekko głową.
-Jest tu jakaś wataha ?-spytała.
-Jest. jeśli chcesz dołączyć to dołącz. Ale za nim pokarze ci tereny lub wyznaczę kogoś do tego to opowiedz coś o sobie.

<Nyea ? Nie mam weny !!! XC>

Od Nyei

Szłam sobie polaną Byłam głodna więc postanowiłam zapolowac.upolowałam sarnę i pożywiłam się nią .
Podróżowałam dalej kiedy dostrzegłam waderę.
-Witaj-krzyknęłam
<moon?>

Mamy sojusz !

Zachęcam was wszystkich do zajrzenia na ta watahę ---> Wataha Dwóch Światów
Ta wataha przez jakiś czas nie funkcjonowała, pomóżmy jej powrócić do życia ! :)

A tak przy okazji, jeśli ktoś posiada jakąś watahę, chętnie zawrę sojusz ;)

Pozdrawiam Moon

Poznajmy nowa wilczycę !


Neya

Od Moon c.d. Night Sky

Stałam tam na wpół mokra i patrzyłam na śmiejącego się basiora. Uśmiechnęłam się lekko i zamachałam skrzydłami. Podmuch był na tyle silny, by zwiać ziemię do wody i obkleić mokrego basiora. Gdy kurz opadł ledwo się powstrzymałam by nie zacząć wyć ze śmiechu. To było akurat do mnie podobne, a przynajmniej bardziej niż śmiech i uśmiech.

<Night Sky ? Nie wiem co pisać :/ Brak mi dziś weny XC>

Od Moon c.d. Marvolo

Przewróciłam oczami i ruszyłam do Lasu Zaćmienia.
-Mogę pomóc ci znaleźć obszar, na którym będą jaskinie, ale się do nich nie zbliżę. Jasne ?-spytałam.
-Dobrze-mruknął. Zaprowadziłam go do ściany ze skały, w której były jaskinie.
-Pewnie większość z nich jest zajęta, ale jakąś dla siebie na pewno znajdziesz-powiedziałam i odwróciłam się. Uszłam tylko trzy kroki i odwróciłam się
-Gdybyś czegoś potrzebował, poproś-mruknęłam.

<Marvolo ? Nie mam weny :/>

Od Katy c.d. Night Sky


Popatrzyłam na basiora robiąc dziwną minę po czym ciężko westchnęłam.
-Chodzi Ci o państwo w którym mieszkałam czy o watasze?-zapytałam
-To i to.-uśmiechnął się
-Pochodzę z Anglii i urodziłam się na pustkowiu bo moi rodzice byli wygnańcami..-westchnęłam
-Oo.. a opowiesz mi swoją historię?-zapytał
-Yhm.. dobrze.-uśmiechnęłam się
-Urodziłam się na pustkowiu.Moi rodzice byli wygnańcami.Bardzo często członkowie byłej watahy moich rodziców przychodzili do nich i przezywali ich.Jedynie dla mnie byli mili.Pewnego dnia moi rodzice walczyli z niedźwiedziem niestety przegrali.Kiedy wilk miał zabić mnie obroniły mnie wilki z byłej watahy moich rodziców.Zaopiekowali się mną i ciągle szeptali o mnie czy na pewno jestem ich córką..bo moi rodzice byli agresywni i niebezpieczni a ja miła i przyjacielska.Kiedy skończyłam dwa lata postanowiłam odejść z watahy i zacząć życie od początku.
-Hmm.. ciekawa historia.-uśmiechnąłem się.-O patrz wodospad.-pokazał łapą
Szybko się do niego skierowałam.Kiedy już miałam się zanurzyć Night złapał mnie za bark.
-Uważaj.. ten wodospad powoduje że możesz zajrzeć w głąb siebie.. to znaczy możesz dowiedzieć się czegoś o sobie czego nie wiesz..-powiedział
Spojrzałam z zaciekawieniem wodę.
-Nie zanurzę się cała tylko się obmyje.-uśmiechnęłam się
Kiedy to powiedziałam zanurzyłam łapy w wodzie i wymyłam się z krwi.Kiedy byłam już czysta ruszyliśmy w drogę powrotną.
-Night..-zaczęłam
-Tak?-zapytał
-Może teraz ty opowiesz mi coś o sobie?
<Night?>

Od Moon c.d. Killer

Pokręciłam smutno głową.
-Nie, ale myślę, że powinieneś to zobaczyć-szepnęłam, odwróciłam się i wyszłam przed jaskinię. A przyrzekłam sobie, że nigdy do żadnej nie wejdę...
-Ale co się stało ?-spytała basior gdy stanął obok mnie. Nie odpowiedziałam tyko rozwinęłam skrzydła, złapałam wilka łapami za przednie łapy i poleciałam nad Wodospad Umysłu. Gdy tam dolecieliśmy zobaczyliśmy Black Wather'a, Aurei Unicornis i Rain'a. Cała trójka stała przy ledwo żyjącym wilku. Postawiłam Killer'a bardziej z boku i stanęłam obok niego. Black Wather odwrócił łeb w naszą stronę i zarżał. Spojrzałam na wilka obok mnie, który nic nie rozumiał.
-Killer..-zaczęłam. Wilk spojrzał na mnie i zrobił dziwna minę, musiał dostrzec co chcę mu powiedzieć. Ruszył w stronę dwóch jednorożców i ducha. Przeszedł koło nich i stanął nad Bethanie, która ledwo żyła.
-Rain mówi, że chciała się zabić i była bardzo smutna...-szepnęłam do uch basiora-Aurei może sprowadzić Celebrities, ale to ona-wskazałam na wilczycę-musi chcieć żyć. A tylko ty jesteś w stanie się tego dowiedzieć

<Killer ?>

Od James'a c.d. Juri

- Eee... - zatkało mnie
* Jaką rakietę mam odpalić? * - przesłał mi mętalną wiadomość Tom
* Co? * - nie zrozumiałem go
* Co mam powiedzieć? *
* Prawdę. * - stwierdziłem - *Albo i nie, wymyśl coś.*
* Ja tylko wykonuję dobrze polecenia, ty jesteś od inprowizowania *
* Ok, to tak. mówisz że widziałeś ptaka lecącego tyłem i go opisujesz, potem ja sprawia że on jest za nami i to na tyle *
* Przyjełem. *
- Bo my jesteśmy z.... o spójrzcie! Ptak lecący tyłem! - zaczął dobrze wykonywać nasz plan
- Co? Ptaki nie latają tyłem musiał ci się coś pomieszać... A jak on wyglądał? - zapytałem z "ciekawością"
- Miał czerwony dziób, tułów zaś żółty, skrzydła niebieskie, ogon jak tęcza i był piękny! - opisał go dokładnie Tom
Szybko sobie go wyobraziłem i sprawiłem ze pojawił się za nami i leciał tyłem.
- Zmyślasz.. - stwierdziłem
- Nie! Wiesz że ja nie kłamię!
- Eeee... chłopaki. Bo za wami jest ptak. - powiedziała dziwnym tonem Jurii
- To LAS tu jest mnóstwo ptaków! - powiedział mój brat
Po tych słowach sprawiłem że ptak zniknął i to dosłownie. Żółta wadera zrobiła dziwną minę. Miałem nadzieję że zapomniały o pytaniu... Jednak nadzieje moje były marne i szybko znikły.
- Wracając do rzeczy: Z kąd pochodzicie?- zapytała ponownie Juri
Zatkało mnie.
* Czas wyznać prawdę.... * - powiedział mi w myślach Tom
- Bo my podróżujemy od dziecinstwa i tak naprawdę to my nie wiemy z kąd chodzimy... nasz dom jest wszędzie... wszędzie tam gdzie my.
Powiedziałem i czekałem na reakcję.
* Kłamca! * - wydarł się Tom
* Nie kłamca tylko przedstawiłem obraz z mojego marzenia. * - wytłumaczyłem mu
* A jak na to nie pójdą? * - zapytał
* To powiemy im prawdę... * - westnąłem zrezygnowany
* Którą prawdę? * - dopytywał się
* Prawdziwą... Powiemy im że jesteśmy z Kanady. *
* Wyśmieją nas. *
* Lepsza nieprzyjemna prawda niż przyjemne złudzenie. * - powiedziałem i akórat skrzydlata wadera powiedziała:
< Juri dokończ proszę >

Od Night Sky'a c.d. Katy

- Nie szkodzi. - powiedziałem łapiąc łapę Katy i ściskając ją. - szczerze mówiąc powinnaś się przynajmniej z tej krwi opłukać bo to nie najlepiej wygląda. Jeszcze ktoś pomyśli, że zamieniłaś się w wampira i cię zaatakuje lub dostanie zawału... - stwierdziłem.
- No może masz racje, ale chciałabym zobaczyć ich miny. - powiedziała z uśmiechem.
- Hmmm... ja też chciałbym to zobaczyć, ale lepiej uważać...
- Dobra, to zaprowadzisz mnie do jeziora bo jeszcze nie za bardzo się orjętuje w terenach watahy, a nie chcę się zgubić.
- Dobra, zaprowadzę cię, ale nie nad jezioro.
- A gdzie?
- Nad wodospad umysłu, jest o wiele bliżej. - stwierdziłem skierowałem się nad wodospad.
- Zapomniałam o nim.
Szliśmy przez chwilę w milczeniu. Ja jednak tą ciszę przerwałem.
- Mogę zadać ci pytanie?
- Jasne. - stwierdziła Katy.
- Z kąd pochodzisz?

< Katy? >

Od Killer'a c.d. Moon

- Nie wiem. - mruknąłem. Odwróciłem się do Bethanie, która płakała. Pierwszy raz widzę płaczącą bestię. Moon spojrzała na mnie i wzleciała w górę zostawiając mnie samego z Beth.
- Braciszku. - jęknęła. Pokiwałem przecząco głową.
- Nie potrafię ci wybaczyć. Nie umiem. - wytłumaczyłem. - Wróć do Cry. - warknąłem.
- Ale ty nie wiesz co tam się dzieje ! Jej kochany partner wymordował połowę watahy, a rodzice gdzieś powędrowali zostawiając watahę na pastwę tych durni. - krzyknęła. - Ty nie umiesz ? ! A wiesz jak ja się czułam kiedy moja siostra, przyjaciółka chciała mnie zabić, kiedy wróciłam ? Ty nie rozumiesz, jesteś takim potworem jak oni ! - wrzasnęła i pobiegła w las. Przewróciłem oczami i wróciłem do jaskini. Chwilę potem pojawił się lisek. Spojrzał na mnie gniewnie i położył się w kąt. Już zamknąłem oczy, kiedy zjawiła się Moon.
- Co to jakieś zebranie w mojej jaskini ? - spojrzałem na nią.
( Moon ? )

Od Marvolo c.d. Moon


- No nie wiem.. ale jako dobra Alfa, mogłabyś łaskawie wiesz.. odprowadzić mnie chociaż gdzieś, gdzie śpicie, macie może takie miejsce..? - spytałem niepewnie.
- Jasne! Ale czy cię do niego zaprowadzę.. o! To jest pytanie. - powiedziała, chyba chciała się trochę ze mną podrażnić.
- Na które ja odpowiem za ciebie, pokaż mi je, jestem zmęczony - ziewnąłem.
- ooo, komuś się tu oczka kleją.. - powiedziała.
- No mi.. to jak będzie, będziemy tu tak stać bez sensu, czy gdzieś idziemy.. ? - spytałem.

<Moon?>

Powitajmy nowego wilka !


Koszmar

sobota, 20 lipca 2013

Od Moon c.d. Killer

Spojrzałam na Killer'a, a potem na waderę.
-To moge dołączyć ?-spytała. Wzruszyłam ramionami.
-To zależy od Killer'a. Ale na razie choć do watahy-powiedziałam i ruszyłam do watahy. Szłam pierwsza, koło mnie Killer, a za nami wadera.
-Przepraszam, że się wtrąciłam. Nie myśl sobie, że cię śledziłam. Ja tylko spacerowałam jak co noc-wytłumaczyłam się. Chyba go to zdziwiło, bo patrzył na mnie zdumiony.
-Więc jesteś siostrą Killer'a ?-zwróciłam sie do wadery.
-Tak. Nazywam się Bethanie.
-Ładnie..-mruknęłam, po czym szepnęłam do basiora obok-To czy ona dołączy zależy tylko od ciebie.

<Killer ?>

Od Night Sky'a c.d. Moon


Od Night Sky`a C.D. od Moon

- I co? Jak podobają ci się nasze tereny? Pokazać ci coś jeszcze? Albo opowiedzieć o czymś? - spytała Moon.
- Tereny watahy są naprawdę fajne, nie musisz mi już nic pokazywać i ani o niczym mówić. I tak dużo dla mnie zrobiłaś oprowadzając mnie po watasze. Dzięki. - uśmiechnąłem się do wadery. - Jednak mam jedno pytanko...
- Jakie?
- Tak dokładniej chciałbym się upewnić w którą stronę do lasu Zaćmienia. To będzie w tą stronę, tak? - powiedziałem wskazując na Kanion Pełni.
- Tak, to będzie w tą stronę. - stwierdziła.
- Dzięki.
Nie słuchałem co powiedziała Moon. Było mi na prawdę gorąco, bo jest w końcu lato, więc postanowiłem się ochłodzić nie zważając na widownię...
Rozpędziłem się i z wielkim pluskiem wskoczyłem do wody. Nie było w cale tak płytko jak myślałem. Wynurzyłem się i byłem cały mokry. Spojrzałem w stronę wilczycy. Ona stała stała na brzegu z mokrą głową i przednimi łapami i zapewne przednią częścią tułowia. Śmiesznie to wyglądało z tyłu była sucha a z przodu zaś cała mokra. Nie mogłem się powstrzymać od śmiechu.
- Ha ha ha! - śmiałem się z niej całkiem zapominając, że jednak z Alf nie powinno się śmiać.
Śmiałem się stojąc w wodzie i czekając na to co zrobi Moon.

< Moon? >

Od Killer'a

- Już czas. - szepnął Forks. Wstałem i po cichu wyszedłem z jaskini. Cała wataha spała, więc miałem okazję wyjść niezauważony. Byłem bardzo przejęty ostatnim dniem i prawie w nocy nie spałem. Spojrzałem w niebo. Zbliżała się północ. Forks zmieniła się w kruka i wzleciał w powietrze. Zacząłem biec. Zwolniłem tempa, bo słyszałem czyjeś wycie. Zmieniłem się w małą myszkę i podreptałem na umówione miejsce. Beth już tam czekała. Zmieniłem się w wilka i podszedłem do siostry. Znów poczułem to uczucie odrzucenia.
- Czego ode mnie chcesz ? - warknąłem. Wadera usiadła i spuściła łeb.
- Ja nie mam gdzie mieszkać. Cry mnie wywaliła z watahy. - załkała.
- I ja mam ci pomóc ? - zaśmiałem się. - Tyle złego mi wyrządziłyście. Myślisz, że co. Nie będziesz w tej watasze. - naskoczyłem na nią.
- A to już ja o tym decyduję. - usłyszałem znajomy głos. Z ciemności wyłoniła się Moon. Spojrzałem na nią gniewnie, a potem na Bethanie. Uniosła głowę i spojrzała w oczy Moon.
( Moon ? )

Od Katy

Należałam do watahy już kilka dni.Obudziłam się bardzo wcześnie.Zeskoczyłam ze skalnego łóżka i kątem oka spojrzałam na moją toaletkę.Jednak zrezygnowana odwróciłam głowę w stronę łazienki.Napuściłam wody do zgłębienia w ziemi i wskoczyłam.Przez kilka minut czyściłam moje futro.Kiedy wszystko było gotowe wstałam i wylałam wodę.Wtedy podeszłam do toaletki biorąc szczotkę do futra w pyszczek.Pewnie pomyślicie ,,ale ze mnie lalunia" ale tak nie jest.. po prostu nie lubię jak na moim futrze robią się kudły...
Kiedy się wyczesałam położyłam szczotkę na toaletce a z skalnej półki wyciągnęłam moją bransoletkę z kwiatkiem i włożyłam ją na lewą łapę.Kiedy byłam gotowa wyszłam z jaskini.Jednak nie widziałam żywego ducha.. no tak na pewno nie było jeszcze siódmej no ale słońce mocno świeciło.Wybrałam sobie kierunek Wodospad Umysłu, ale kiedy usłyszałam mocne burczenie mojego brzucha skierowałam się do Lasu Zaćmienia.Miałam szczęście że wszyscy spali i nikt nie słyszał tego głośnego burczenia bo pewnie wszyscy wybuchli by donośnym śmiechem.Kiedy byłam już na miejscu zobaczyłam soczystą sarnę.Od razu schowałam się w krzakach.Kiedy sarna była trochę bliżej wyskoczyłam i wylądowałam prosto na jej grzbiecie.Przewracałam ją i próbowałam zabić ta jednak nie dawała za wygraną.Kiedy już wycieńczona upadła na ziemię ja ją bezcieleśnie zabiłam.Położyłam ją na ziemi i wtedy zobaczyłam kałużę.Zauważyłam że jestem cała we krwi.Pewnie myślicie że od razu się w niej umyłam.. błąd!Nie przeszkadzało mi to.Zjadłam sarnę i wracałam na tereny watahy.Chciałam widzieć zdziwienie członków i pytania.. co Ci się stało?!Kto ci to zrobił?! Heh..
Kiedy tak szłam na kogoś wpadłam.Od razu wstałam.
-Ojj.. przepraszam nic Ci nie jest?-zapytałam basiora
-Nie..-powiedział wstając.-Ejj.. co Ci się stało?!-zapytał patrząc na mnie
Wtedy delikatnie zachichotałam.
-Polowałam na sarnę trochę się zbrudziłam od jej krwi.
-Mam na imię Night Sky.-powiedział podając mi łapę
-Ja jestem Katy.-powiedziałam wskazując na łapę całą brudną od krwi.
-Nie szkodzi.-powiedział łapiąc moją łapę i ściskając ją
<Night Sky?>

piątek, 19 lipca 2013

Od Moon c.d. Night Sky

Uśmiechnęłam się prawie niewidocznie i, nic nie mówiąc, ruszyłam dalej. Gdy doszliśmy do Kanionu Pełni, rozglądnęłam się i zaczęłam opowiadać
-Nazwy chyba nie muszę tłumaczyć....-opowiadałam dalej, jeszcze przez dlugi czas (przepraszam, ale nie chce mi sie pisać xD). Na końcu położyliśmy się nad jeziorem Północy.
-I co ? Jak podobają ci się nasze tereny ? Pokazać ci coś jeszcze ? Albo opowiedzieć o czymś ?

<Night Sky ? Przepraszam, ale nie mam weny XC>

Od Moon c.d. Marvolo

Wzruszyłam ramionami.
-Wilki mają swoje sprawy, a ja się w nie nie mieszam. A wilków jest dość sporo, jak dla mnie to za dużo..-mruknęłam.
-Nie za bardzo interesujesz sie wilkami z watahy, co ?
-Nie. Mam wystarczająco własnych problemów. Problemy innych mnie nie interesują...
-Przynajmniej nie mieszasz się w sprawy innych jak niektóre alfy...
-Przynajmniej...-przytaknęłam.
-Oprowadzisz mnie ?
-A co ja jestem ? Wycieczka krajoznawcza ?-spytałam zaczepnie.

<Marvolo ?>

Od Marvolo

Dreptałem sobie po kamienistej ścieżce, co chwile przystając i nasłuchując, byłem bowiem pewny, że coś idzie za mną, ale ilekroć się odwracałem nie widziałem żywej duszy. Już trochę podenerwowany tym ciągłym uczuciem, zniknąłem w końcu, by zobaczyć, czy nikt nie podejdzie. Faktycznie, z nieba zleciała ciemna wilczyca i wylądowała niedaleko miejsca mojego pobytu.
- Gdzie on zniknął? - warknęła sama do siebie, nagle z powrotem zmaterializowałem jej się przed nosem - Och!
- Tu jestem - powiedziałem - Czego mnie śledzisz?
- Bo jesteś na terenie mojej watahy - powiedziała. - Jestem jej Alfą a ty jesteś intruzem, więc to ja powinnam ci zadawać pytania, czegoś tu przylazł, co?
- Wataha? - spytałem zainteresowany - A mógłbym się przyłączyć?
- Tak. Ale mówiłam, ja zadaję pytania - zamachała ogonem kilka razy a potem powiedziała - No to kim jesteś?
- Jestem Marvolo - powiedziałem spokojnie - i podróżuję po świecie w poszukiwaniu godnego miejsca zamieszkania, w tu wydaje się dość dobrze - uśmiechnąłem się lekko, żeby nie było że jestem ponury - A ty jak masz na imię.. pewnie Moon.
- Co? - spojrzała na mnie podejrzliwie - Skąd wiedziałeś - wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem.. strzelałem. - przyjrzałem jej się - Ktoś tu jeszcze mieszka oprócz ciebie? Bo nie zauważyłem innych wilków po drodze.

<Moon?>

Od Ali'ego

Postanowiłem dołączyć do watahy. Pierwszy raz od wygnania byłem gotów na nowe znajomości i na to, by zaufać ponownie wilkom. Gdy przemierzałem nasze tereny razem z Atesli natknąłem się na cudowną wilczycę, od której nie potrafiłem oderwać wzroku. Nigdy w życiu nie poczułem czegoś takiego. Przyglądałem się jej jakieś 10 minut. Każdy jej ruch był wykonywany z wdziękiem i gracją. Kroczyła nieśmiało, lecz pewnie i dumnie. Byłem pod wrażeniem. Gdy tylko się otrząsnąłem zdecydowałem się na to, by do niej zagadać. Gdy wyskoczyłem z krzaków wydawała się lekko przestraszona, lecz oswoiła się z moim towarzystwem, gdy tylko podszedłem bliżej. Zacząłem rozmowę:
- Witaj. Jestem nowy w stadzie. Nazywam się Glacialis, ale możesz mi mówić Ali.- Z trudem rozpocząłem rozmowę.
- Miło mi cię poznać- powiedziała cicho, ale zrozumiale i pewnie- Nazywam się Serigala Merak, ale mów mi Gala. Tak jest krócej i zdecydowanie ładniej- zachichotała.
- Długo jesteś w tym stadzie? &#8211; zapytałem z ciekawością.
- Nie. Przybyłam tu kilka dni temu. &#8211; odpowiedziała spokojnie.
Czując napięcie, które z każda sekundą rosło w moim ciele nawet nie kontrolując mojej mocy wywołałem Zorzę Polarną. Tym razem wyszła mi wyjątkowo pięknie. Wiedziałem, że to przez to, że wywołałem ją uczuciami, miłością. Kiedy ujrzałem, że Gala dostrzegła zorzę, czekałem na jej reakcję.

<Gala?>

Od Killer'a c.d. Moon

Moon odleciała, a ja i Forks weszliśmy do niewielkiej jaskini. Położyłem się w kącie.
- Kill, muszę ci coś powiedzieć. - szepnął For podchodząc do mnie. Położył się obok mnie. - Bo widzisz, Bethanie była ostatnio w watasze. Pytała o ciebie. - wyjawił. Wytrzeszczałem oczy. Dlaczego miałaby pytać się o mnie.
- Nie wiesz o co jej chodziło ? - mruknąłem. Nastała cisza. Poczułem chłód i ziąb. Do jaskini wtargnęła wilczyca. Miała krwistoczerwone znaki na pysku. Od razu ją rozpoznałem.
- Masz coś, co należy do mnie braciszku. - uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do mnie. Usiadła obok i liznęłam mnie po pysku. Była starsza i dojrzalsza.
- Bethanie. - przytuliłem waderę. Uśmiechnęła się blado i wstała.
- Spotkajmy się jutro o północy, przy jeziorze. - szepnęła i wybiegła. Zamknąłem oczy i zasnąłem.

Od Juri c.d. James


- Podejrzewam, że nie mamy wyboru - powiedziałam - Tak, oprowadzimy ich - spojrzałam na Bybonic- Czyż nie?
- Tak - powiedziała kiwając głową - Myślę, że to może być ciekawe.
- No to chodźmy.. - mruknęłam i dwa nowe basiory podążyły za nami. - No więc.. - chciałam jakoś zacząć rozmowę - Nazywacie się James i Tom, tak? A skąd pochodzicie?

<Tom, James??

Od Night Sky'a c.d. Moon

- Zapomniałam ci powiedzieć. Pijąc tą wodę można zaglądnąć w głąb siebie. A za wodospadem mieszka Black Wather. Jest patronem wszystkich wód na wyspie. Jeśli kiedyś będziesz śmiertelnie chory, przyjdź do niego, pomoże ci. A teraz pójdziemy do Kanionu Pełni. - stwierdziła wadera.
- Dobrze, więc prowadź.
Szliśmy przez chwilę w dość krępującej milczeniu. Ja jednak wręcz nienawidzę ciszy więc postanowiłem ją przerwać.
- Więc opowiesz mi o tym kanionie Pełni? - spytałem.
- Na miejscu ci wszystko powiem.
- A Jak jest ten las Zaćmienia to dlaczego on się tak nazywa? - zadałem jakiekolwiek pytanie.
- Może dlatego, że w nim wilki obserwują zaćmienie księżyca.
- Aha... a ta polanka to jak się nazywa?
- Jaka polanka? - zdziwiła się wadera.
- No ta na którą mnie i Moon zaprowadziłaś, gdy cię spotkaliśmy... - urwałem, gdyż zamiast powiedzieć na moją siostrę Star wyrwało mi się Moon.

< Moon? Jaka reakcja? >

Od Arii c.d. Killer'a


Trochę się uspokoiłam. Choć nadal podkulałam ogon, już się tak bardzo nie trzęsłam
-Z Alaski... - Powiedziałam już trochę głośniej nisz szept. Basior o imieniu Killer nadal mi się przyglądał. Pewnie go trochę dziwiło połączenie podkulonego ogona z bliznami na ciele. No cóż nie każdy co ma blizny jest wojownikiem
-Co tak się boisz? Przecież ci nic nie zrobię - Zdobyłam się na odwagę i spojrzałam mu w oczy. No cóż trochę się bałam że odbierze to za chęć dominacji, lecz tylko przyglądał mi się
-Wszyscy tak mówią - Mruknęłam
-Choć, przedstawię cię alfie - Ruszył w stronę drogi.
-Dobrze - Znów zniżyłam głos do szeptu i wlepiłam wzrok w ziemie. Przy nim wyglądałam jak szczeniak. Może i nie byłam aż tak niższa, no, brakuje mi kilka cm, ale za to byłam drobna
-Bardziej strachliwej wandery nie widziałem
-Jesteś obcy
-To wyobraź sobie że jestem twoim przyjacielem. Też będziesz taka strachliwa?
-Nie - Odpowiedziałam i pierwszy raz od bardzo dawna się do kogoś uśmiechnęłam. Był to ciepły uśmiech. Poczułam znajomy zapach. Czując go rozluźniłam się i zaczęłam węszyć w powietrzu
-Coś czujesz?
-Tak... Ludzi
-Ludzi? Umiesz mnie tam zaprowadzić?
-Ja? - Znów weszła we mnie przestraszona mała wandera. Skuliłam się i znów zapytałam - Ja? Dlaczego ja?
-Proszę - Spojrzał na mnie świdrującymi, blado zielonymi oczami
-No... dobrze - Mruknęłam cicho i podążyłam za zapachem. Natrafiliśmy na opuszczone obozowisko ludzi. Zaczęłam węszyć
-Opuszczone od przynajmniej kilkunastu lat... Jak poczułaś jego zapach? - Zapytał się. Nie odpowiedziałam bo akurat węszyłam w starym kufrze. Niechcący uderzyłam w wieszak i spadł na mnie. Pisnełam i próbowałam uciec, ale mnie przygniótł
-Aria?! - Zawołał Killer i odrzucił wieszak na bok. Wstałam ale widziałam nadal ciemność ponieważ spadł na mnie kapelusz

-Kto zgasił światło? - Spytałam z śmiechem. Chyba oberwałam w łeb. Powinnam być przestraszona, kulić ogon.... Och Aria ty tchórzu, to nie jest wróg

<Killer ?>

czwartek, 18 lipca 2013

Od Moon c.d. Night Sky

Patrzyłam na niego chwile w milczeniu. Potem spojrzałam na mojego towarzysza, z którym wcześniej rozmawiałam.
-Wiesz kogo masz szukać...-powiedziałam do Banger'a, a potem spojrzałam na Night'a
-W takim razie choć...-zaczęłam iść w kierunku Wodospadu Umysłu-To może zacznę od tego, że ten las nazywamy Lasem Zaćmienia. Można tu spotkać Aurei Unicornis, czyli Złotego Jednorożca. To jedyny taki na świecie. Jak go spotkasz możesz zadać mu jedno pytanie, na które musi odpowiedzieć. Możesz zapytać o wszystko, o przeszłość, przyszłość, miłość, szczęście i takie tam... Tylko w tym lesie można znaleźć jaskinie.
-A dlaczego unikasz jaskiń ?-spytał. Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Mam swoje powody... Ale wracając do terenów...-szliśmy krętą ścieżką, a niedaleko przed nami słychać było szum wody-Oto Wodospad Umysłu. Możemy z niego pić lub kapać się tu-spojrzałam na basiora. Wyglądał jakby bardzo chciało mu się pić-Pij...
Night wolno podszedł do wodospadu i napił się.
-Zapomniałam ci powiedzieć. Pijąc tą wodę można zaglądnąć w głąb siebie. A za wodospadem mieszka Black Wather. Jest patronem wszystkich wód na wyspie. Jeśli kiedyś będziesz śmiertelnie chory, przyjdź do niego, pomoże ci. A teraz pójdziemy do Kanionu Pełni.

<Night Sky ? Nie wiem co pisać:(>

Od Moon c.d. Killer

Patrzyłam na niego chwilę. Lekko kiwnęłam głową i ruszyłam dalej.
-Moon.. chciałem cię zapytać.... Może... Powiesz coś o sobie ?-spytał. Wiedziałam, że zadanie tego pytania od każdego wymaga nie lada odwagi
-Na przykład ?-spytałam spokojnie.
-No nie wiem... Coś o przeszłości ?-głos mu lekko drżał. Akurat wkroczyliśmy w las.
-Może innym razem... A teraz tu poszukaj sobie jakiejś jaskini...-odwróciłam się, żeby odejść lecz Killer mnie zatrzymał.
-Nie pomożesz mi ?
Westchnęłam. Każdy o to pyta.
-Nie. Omijam jaskinie szerokim łukiem. Poszukaj Star lub Night Sky'a oni na pewno ci pomogą..

<Killer ?>

Od Moon c.d.James'a

Podniosłam łeb i spojrzałam prosto na Tom'a.
-Moon...-powiedziałam-A ile wy macie lat ?
-Ja 1200-odpowiedział Tom
-A ja 1300-mruknął jego brat.
-Yhym...-"A zachowujecie sie jak dzieci.."-dodałam w myślach-Chodźcie..
Zaprowadziłam ich na Wzgórze Świtu gdzie siedziały Juri i Bubonic.
-Exspectata*..-szepnęłam w kierunku wader. Spojrzały na mnie, a potem z zainteresowaniem zaczęły przyglądać się basiorom.
-To jest Tom i James-wskazałam na wilki za mną-Obiegłybyście ich oprowadzić ?

<Tom, James ? Juri, Bubonic ?>

Exspectata*-Witajcie (łacina)

Od Night Sky'a

Pierwsze co zrobiłem gdy wstałem to nie poszedłem do mojej siostry Moon.
Nie chodzi mi o Moon w sensie alfy tej watahy tylko o moją siostrę Star. Wolę mojej siostrze mówić Moon. Dlaczego? Sam nie wiem. Jeśli chodzi o te imiona to tu pojawia się problem, gdyż jest też alfa Moon i jak będę wołać: "Moon! Gdzie jesteś?!" to nie wiadomo, która przyjdzie. Nie wiem jak temu zaradzić. Na pewno nie zacznę mówić mojej siostrze po imieniu czyli Star, a więc co by tu zrobić... potem się zastanowię. Teraz lepiej pójdę coś upolować w lesie.
Jak stwierdziłem tak też zrobiłem. Nie wiedziałem jeszcze jak się ten las nazywa bo nikt mnie jeszcze nie oprowadził. Musze kogoś o to poprosić, ale kogo? Nikogo tu jeszcze nie spotkałem z watahy oprócz Moon, w sensie alfy i mojej siostry Moon, w sensie Star. Na razie się tym nie będę przejmować tylko wreszcie coś upoluje.
Po kilku próbach udało mi się upolować sarnę. Zjadłem ją ze smakiem. W czasie polowania nigdy nie używam swoich mocy. Dlaczego? Dobre pytanie na które akurat znam odpowiedź. Dlatego, że nie powinno się nadużywać swoich mocy do wszystkiego. W tedy świat byłby nuuudny. A tak to trochę przy okazji się pobiega i w ten sposób poćwiczy.
Po posiłku chciało mi się trochę pić, ale nie wiedziałem, gdzie jest jakakolwiek, rzeka, jezioro. Na razie znałem tylko ten las w którym razem z Moon - moją siostrą znaleźliśmy jaskinie i znam jeszcze łąkę na którą przyprowadziła nas wczoraj Moon - alfa tej watahy.
Postanowiłem więc poszukać jakiegokolwiek członka tej watahy, aby go poprosić, aby mi przynajmniej powiedział gdzie co jest. Jednak nikogo nie mogłem znaleźć. Jakby wszyscy zapadli się pod ziemię. W końcu za jednym z drzew zobaczyłem czyjś ogon... dość ciemny. Chyba czarny, ale nie całkiem, z daleka nie było widać. Postanowiłem do niego podejść. Byłem wręcz pewny, że to wilk. Podszedłem bliżej od tyłu na przypadek jakby okazało się, że to nie wilk. Po cichu podszedłem i gdy stałem zaraz za wilkiem to byłem już pewny, że to wilk. Nawet wiedziałem kto to. To była Moon. Moon w sensie alfa tej watahy. Robiła coś, chyba jadła zdobycz. Postanowiłem się przywitać i w ten sposób zarazem się ujawnić.
- Witaj Moon. - powiedziałem pewnie.
Zauważyłem że wilczyca się lekko wręcz minimalnie się wzrdygła. Chyba ją troszeczkę, odrobinkę przestraszyłem nagłym: Witaj. Wilczyca się odwróciła.
- Witaj Night Sky.
- Mam do ciebie sprawę. - stwierdziłem.
- Słucham.
- No bo nikogo tu nie znam, a chciałbym się dowiedzieć gdzie co jest i czy mógłbym cię prosić, abyś przynajmniej mi o tych terenach opowiedziała i powiedziała, gdzie się co znajduje? - spytałem.

< Moon, zgodziłaś się? >

Od Killer'a c.d. Arii

Zszedłem z wadery. Posłałem jej przyjazny uśmiech.
- Przepraszam. Jestem Killer. - przedstawiłem się.
- Miło mi cię poznać. - mruknęła ledwo słyszalnym głosem. Była jak Cry. Taka niewinna i bezbronna. Później staje się potworem. Przewróciłem oczami i pomogłem wstać Arii.
- Masz bardzo ładne imię. - skomplementowałem. - A co do watahy to możesz dołączyć. - uśmiechnąłem się.
- Dziękuję. - jęknęła.
- Wiesz, twoje imię mnie intryguje. Skąd pochodzisz ?
--Aria--

Od Killer'a c.d. Bubonic

Spacerowałem lasem i myślałem o Bethanie. Uciekła, ale gdzie ? Chciałbym ją mieć teraz przy sobie.
- Byłem w starej watasze. - mruknął Forks, mały lisi towarzysz. Przewróciłem oczami.
- Serio ? Jak wielkoduszna Cry się sprawuje ? - prychnąłem.
- Jest okropna. Jednak rodzice mówią, że to jej pierwszy raz i ... - przerwał.
- I co ? - zniecierpliwiłem się.
- Znalazła partnera. Deat z Watahy Krwii. - powiedział ściszonym głosem. Usiałem i spojrzałem lisowi w oczy. Nie wierzę. Przewróciłem oczami jakby mnie to nie obchodziło. Wyszedłem z krzaków i wpadłem na złotą wilczycę.
- Sorki, że ciebie przestraszyłem. - mruknąłem.
- A czy mnie w ogóle przestraszyłeś? Jestem Bubonic a ty? - przedstawiła się.
- Jestem Killer. - posłałem jej uśmiech i zerknąłem na smoka obok.
- Aha. - odwzajemniła uśmiech. - To Saphira. - wskazała na smoczycę.
- A ja jestem Forks. - przede mnie wyszedł mały lisek uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Należysz do watahy ? - zapytałem. Pokiwała głową. - Może masz ochotę się przejść ? - zapytałem trochę onieśmielony.
-- Bubonic--

Od Killer'a c.d. Moon

Przewróciłem oczami i spojrzałem na basiora. Kiwną głową do Moon i odszedł. To było dość dziwne.
- Moon, gdzie mogę spać ? - zapytałem pewnie.
- Chodź ze mną. - machnęła łapą i szła w stronę wzgórza. Szliśmy w milczeniu. Nie miałem odwagi pytać o coś Moon. Ani o wiek, ani o przeszłość. Po prostu jej reakcja może być różna.
- Opowiedz mi o siostrach. - rozkazała.
- Nie, nie mogę. - mruknąłem. Moon ustała i wpiła we mnie swoje ślepia.
--Moon--

James'a c.d. Tom'a

- Wiem co robię. - stwierdziłem spokojnie - Czy należysz do jakiejś watahy? - zapytałem waderę
Chciała coś powiedzieć ale jej przerwałem:
- Jeśli chcesz się zapytać o to skąd ten pomysł, to chyba z tąd że idziesz tak jakbyś się nigdzie nie spieszyła i jakbyś była u siebie...
- Obecnie prowadzę watahę... - powiedziała
Wtedy Tom chyba się zoriętował w jakim idzie to kierunku bo powiedział:
- Ty draniu! Ty wiedziałeś że będzie tędy przechodzić! Po co to nam!?
- Musimy się ustatkować. - wytłumaczyłem
- CO!? "Podróżowanie to najpiękniejsza rzecz na świecie". - zacytował - Czyż nie?!
- Tak ale "Co za dużo to niezdrowo".
- Przecież kochasz podróżowanie?! - zdziwił się
- Tak... ale to zrobi dobrze dla nas. Kiedy ostatni raz rozmawiałeś i widziałeś innego wilka niż ja dłużej niż 1 godzinę? - zapytałem by zrozumiał o co mi chodzi - Chcielibyśmy dołączyć. - zwróciłem się do wadery.
Nagle Tomowi puściły najwidoczniej nerwy i się na mnie rzucił. Przeturlikaliśmy się i ja przygniotłem go do drzewa.
- Tom! Przestań! - krzyknąłem chociaż rzadko to robię ze złości.
On jednak mnie odepną i się ponownie na mnie rzucił z krzykiem:
- Nie będziesz mną kierował jak marionetką!
Ja jednak ominąłem (wykonałem unik) jego cios i stanąłem przed nim.
- Dołączymy do tej watahy. Najwyżej potem pójdziemy dalej. - mówiłem już spokojniej
- Bo?!
- Bo tak i "kropka", "łamaniec" - podetnąłem go i on wylądował na ziemi szybko jednak wstał i stanął na dwóch nogach ja to wykorzystałem i zrobiłem to samo tylko swoja głową uderzyłem w jego mówiąc - "główka", - on przewrócił się na plecy - "brzuch". - przy ostatnim uderzyłem go delikatnie w brzuch. - Z chęcią dołączymy. - zwróciłem się znów do wadery
- Jak chcecie... ale nikogo nie zmuszam... - spojrzała na mojego brata.
- Dobra! Wygrałeś! Dołączę! Ale jeśli ktoś choć raz krzywo na mnie spojrzy to zabiję a potem już nic nie będzie mnie trzymać! - powiedział Tom.
Uśmiechnąłem się pod nosem i zatrzełem hichotać. Tom to zauważył.
- Z czego rżysz kobyło?!
- Nie, nie z niczego. - odpowiedziałem
- Wpierw musicie wybrać stanowisko... - powiedziała wadera
- Ja będę wojownikiem. - stwierdził Tom
- A ja szpiegiem. - powiedziałem
- Ale nadawałby się na wojownika... - dopowiedział basior
Z piorunowałem go wzrokiem i chciałem coś powiedzieć ale na moim pysku pojawił się sznurek. Znów mój brat nie zapanował nad mocą wyobraźni. Jednak Tom szybko go zdjął. Wadera nic nawet nie zauważyła bo gapiła się w ziemię.
- Jak się nazywacie... - zapytała cicho z dalej wlepionym wzrokiem w grunt.
- Ja James.
- Taaa James Bound... - prychnął
- A ty? - zapytałem zaczepnie brata
- Tom. - odpowiedział
- Jaki? - dopytywałem dalej.
- A jakich znasz Tomów... ale nie licząc z krainy kangurów.
- Ten... - zatkało mnie ale po chwili powiedziałem - Tom Star.
- Ten dekiel?
- Chyba mamy na myśli tych samych bo jest raczej tylko jeden więc: Tak ten dekiel.
Teraz obydwoje spojrzaliśmy na wilczycę... dalej patrzyła w ziemię.
- A ty jak się nazywasz? - zapytał Tom
Nie odpowiadała.
~ Ona ma nie pokolei. Gapi się w ziemie jak zaczarowana! - przesłał mi mentalną wiadomość basior ja jednak nic nie odpowiedziałem i czekałem co odpowie wadera.

< Moon o ciebie chodzi >

wtorek, 16 lipca 2013

Od Bubonic

Wędrowałam zadowolona. Szczęście znowu do mnie wróciło. Moon okazała się bardzo łaskawa względem mnie i mej towarzyszki serca. Kiedy spotkałam skrzydlatą waderę z czerwonymi uszami pomyślałam, że znowu to nie jest dla mnie miejsce, lub, że Saphira zacznie pyskować lub będzie kogoś karcić i mu upokarzać. Teraz leżałam na polanie niedaleko Lasu Zaćmienia.
- Ciekawe czy ktoś mnie polubi- powiedziałam cicho, lecz Saphira musiała to usłyszeć.
- Jeśli nie spróbujesz, to na pewno nikt ciebie nie polubi. Nikt nic nie poda ci na złotej tacy- powiedziała
- Masz rację- odpowiedziałam- tylko, że ty nie masz takich problemów, bo tu nie ma smoków!
- Znowu się wkurzyłaś?
- No raczej.
- Powinnaś być wilkiem elektryczności.
- Chciałabyś.
- A czemu nie?
- Bo jestem wilkiem słońca i tyle.
- No rusz się! Bo ciebie sama zaprowadzę do tego lasu. Jest tam podobno jakieś święto czy coś.
- Sama pójdę.
Wstałam. Nie miałam ochoty tam iść. W końcu lepiej pójść samemu, niż przy pomocy smoka. Niepewnie zbliżyłam się do lasu. Nagle usłyszałam szelest. Z pośród drzew wyłonił się biały wilk.
- Sorki, że ciebie przestraszyłem.
- A czy mnie w ogóle przestraszyłeś? Jestem Bubonic a ty?
- Jestem Killer
- Aha
<Killer?>

Co Wy na to ?

Nasza Star podsunęła mi pewien pomysł.
Oto wiadomość od Star:

"Mam pewną propozycję co do zakładek na watasze. Proponuję zakładkę pory roku. Mogłoby to wyglądać tak, że jeden miesiąc to jedna pora roku:

Styczeń - Zima
Luty - Wiosna
Marzec - Lato
Kwiecień - Jesień
Maj - Zima
Czerwiec - Wiosna 
Lipiec - Lato 
Sierpień - Jesień
Wrzesień - Zima 
Październik - Wiosna
Listopad - Lato
Grudzień - Jesień"

Więc jak ? Podoba się ? Jesli tak to głosujcie w ankiecie ;)
Na głosowanie macie tydzień od dziś. 

Pozdrawiam Moon

PS.  POMYSŁ JEST W CAŁOŚCI JEJ I ŻEBY NIE BYŁO, ŻE GO SOBIE PRZYWŁASZCZAM !

Powitajmy nową wilczycę !


Bubonic

Od Tom'a

Gdybym był moim starszym bratem zacząłbym: "No cóż..."
Ale nim nie jestem! Więc zacznę po swojemu.
Zacznę od tego że nie mam zamiaru opowiadać o moim dzieciństwie, o tym kim byłem, co robiłem, do jakiej watahy należałem zanim tu dotarłem... Tego się dowiecie może później a może wcale bo to chyba do szczęścia wam raczej nie jest potrzebne. Czyż nie? Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza to już jego problem.
Gdy ktoś zauważy mój "astronomiczny" wiek pewnie pomyśli sobie: "Ta... pewnie! Ciekawe co robił przez te 1200 lat!"
Jednak zapewniam że robiłem wiele, działo się wiele, było wiele zmian, było również ogromne zamieszanie i na pewno się nie nudziłem! A co robiłem? Jakbym wam powiedział to i tak byście nie uwierzyli lub pominęli ten fakt! No ale, ale! Przejdę wreszcie do rzeczy!
Dzień jak co dzień... czyli zwyczajny. Razem z bratem szaleję przez zimowe zaspy. Właśnie zaczęliśmy się popychać aż wreszcie nastąpiłem chyba na jakiś oderwany kawałem kory, poślizgnąłem się (upadłem na tą korę) i chwyciłem brata za futro więc wylądował (na korze) razem ze mną. Kora zaczęła się zsuwać ze stromego pagórka i już po chwili z kawałka kory zrobiły się sanki! Jechaliśmy z zawrotną szybkością między drzewami!
- Juhu!!! - darłem się z radości
- Zwolnij bo przywalimy w drzewo! - darł się mój brat tylko że z przerażeniem.
- Oczywiście że w drzewo bo niby co jeśli nie w drzewo bo to przecież las!
- Zabawne!
Już po chwili przywaliliśmy w głaz i nas wyrzuciło. Przywaliliśmy w zaspy. Szybko wstaliśmy. James chwiał się a ja stałem na równych nogach.
- Powtórka! - powiedziałem i zacząłem biegać.
Jednak brat chwycił mnie za futro i wskazał łapą przed siebie i powiedział:
- Mamy widownię...
Przed nami stała wilczyca która jego zdaniem robiła za widownię.
- Kim wy jesteście? - zapytała
- My... - zaczął ale ja mu przerwałem
- ...Jesteśmy krasnoludki hopsasa, hopsasa. - mówiąc to zacząłem biegać w kółko wokół James'a.
Brat po chwili się uśmiechnął i dołączył do mnie.
- Albo to! My reniferów zgraja wzywamy świętego mikołaja! - powiedziałem i razem z bratem zaczęliśmy nogami robić tak zwaną "przeplatankę" - Ho, ho, ho! Hałuuu!!! - przy tym ostatnim stanęliśmy na dwóch nogach i opierając się o siebie zsunęliśmy się na śnieg.
Wilczyca przez ten czas zdążyła się odwrócić i poszła przed siebie nie zwracając na nas uwagi. O to mi chodziło! Niech się wypcha! Z uśmiechem odwróciłem się i powiedziałem:
- Chodź brachu... idziemy dalej.
Jednak on mnie nie słuchał tylko niczym torpeda pognał do tej wilczycy i zagrodził jej drogę. Co on do jasnej cholery wyprawia!
- Co ty wyprawiasz! Czy ty masz pojęcie co robisz! Jesteś chyba na kacu! - darłem się jednak nie podchodziłem do niego. Wilczyca stała zdezorientowana a mój brat wreszcie zdobył się na jakikolwiek wytłumaczenie:

< James... co ty wyprawiasz!? >

Od Star c.d. Moon

- Ja się do jaskiń nie zbliżam. I nie obchodzi mnie co się w nich dzieje i kto, w której śpi... - powiedziała wadera.
- Dobrze nie zamierzam podważać twojej decyzji. - stwierdziłam. Nie zamierzałam komentować, gdyż nie chciałam problemów zaraz po dołączeniu do watahy.
Poszliśmy szukać jakiejś, a właściwie jakiś odpowiednich jaskiń, bo już nie jestem taka mała, aby spać z bratem.
- Dobra tu się rozdzielimy. - stwierdził brat. - W ten sposób szybciej znajdziemy jakieś jaskinie.
- Ok. Więc tutaj się spotkamy za godzinę. Ok? - spytałam brata.
- Tak, tutaj może być.
Potem rozeszliśmy się i szukaliśmy dogodnych jaskiń. Byłam wręcz pewna, że jakieś jaskinie są w pobliskim lesie więc się tam udałam. Szłam spacerkiem i się nie spieszyłam, gdyż wiedziałam, że jeśli ja nie znajdę jaskiń to uda się mojemu bratu, a po za tym moja mama mówiła tak: "Kto się śpieszy ten się diabeł cieszy." Wiem, że to trochę dziwne, ale ja w to nie wierzę, ale tego czasami przestrzegam ze wzgędu na moją matkę... tak mi jej brak, jej ciepłych słów i jej samej.
Potrząsnęłam głową. Nie chciałam o tym myśleć. Zawsze myśl o rodzinie, dawnej watasze zmierza w jednym kierunku...
Znów potrząsnęłam głową i trochę przyspieszyłam tępa.
Dość szybko znalazłam przytulne jaskinie. Wystarczyło iść po ścieżce ^-^ Szkoda, że wcześniej na to nie wpadłam. Gdy już pomału mijała godzina i zapadał zarazem zmrok Teleportowałam się w miejsce spotkania. Tam już czekał na mnie brat.
- I co znalazłeś coś? - spytałam z ciekawości.
- Nie, a ty?
- Znalazłam. Chodź.
Poszliśmy razem do jaskiń, które znalazłam i Każdy z nas wybrał jedną. Ja uprzątnęłam swoją i poszłam spać.
Tak skończył się ten pierwszy dzień w nowej watasze.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Od Moon c.d. Star

Przyjrzałam im się. Kiwnęłam głową i cofnęłam sie w drzewa. Chciałam się ukryć. Dlaczego ? Oni przypominali mi mnie i Beck'a. Też tak kiedyś siedzieliśmy. Ale to było dawno temu...
-Eeemmm... Hej ?-usłyszałam biekieskoczarnego basiora. Z powrotem wyłoniłam się z drzew.
-Pokarzesz nam gdzie jest wataha ?-spytała wadera. Kiwnęłam łbem, dając znak, żeby poszli za mną. Zaprowadziłam ich na Wzgórze Świtu. usiadłam i kazałam im zrobić to samo.
-Więc jesteście rodzeństwem, tak ?-spytałam. Trochę zdziwieni przytaknęli.
-Dobrze... Nazywam sie Moon. Jeśli chcecie należeć do tej watahy musicie wybrać stanowiska...
Popatrzyli na siebie, po czym basior przemówił
-Ja chcę być zwiadowcą i nocnym wartownikiem
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Jesteś pewien ? To praca na cały dzień... Wartownik w nocy, a zwiadowca w dzień...
-Wiem i podejmuje się tego
Kiwnęłam głowa z podziwem.
-A ty ?-spojrzałam na waderę
-Zabójcą i łowca oczywiście !-zawołała.
-To może mi sie przedstawicie ?-spytałam rozglądając się.
-Nazywam sie Night Sky, a to moja młodsza siostra Star.
-Yhym....-mruknęłam-Znajdźcie sobie jakieś jaskinie...-powiedziałam i wstałam. Poczułam na sobie ich zdziwione spojrzenia.
-Ja się do jaskiń nie zbliżam. I nie obchodzi mnie co sie w nich dzieje i kto, w której śpi...

<Star ?>

Od Star "Zamierzchłe czasy i nie tylko..." Cz. 3

Tak skończył się kolejny dzień. Potem dni mijały naprawdę szybko. W dzień kiedy byłam razem z Night`em zapominałam o swojej przeszłości, o tym co zrobiłam... ale w nocy śniły mi się koszmary z których nie mogłam się odcknąć...
Jeśli chodzi o te moje żywioły to kilka dni próbowałam je odkryć. W końcu mi się udało. To było tak, że wygłupiałam się wieczorem z bratem nad pewnym jeziorkiem. On popchnął mnie do wody i już myślałam, że wpadnę do wody, ale jednak nie. Stałam na wodzie. Byłam naprawdę oszołomiona i zarazem szczęśliwa. Usiadłam z niedowierzenia. Chyba to był jeden z szczęśliwszych momentów. Siedziałam z uśmiechem i wołałam do brata:
- Udało się. Odkryłam swój żywioł, którym jest woda. - mówiłam uradowana.
- I nie tylko. Spójrz na te iskierki wokół ciebie. Jesteś też wilkiem światła.
Ja rozglądnęłam się wokół siebie i rzeczywiście wokół mnie były iskierki.



Nagle zobaczyłam w oddali wilka, który się mi przyglądał. W jednej chwili spoważniałam i iskierki znikły, a sama wpadłam do wody.
- Ha ha ha! - śmiał się Night Sky.
- Bardzo śmieszne. Przestraszyłam się tego wilka w oddali. - mówiąc to wskazałam na wilka który się do nas zbliżał.
- O, a to niespodzianka. - mówiąc to mój brat poszedł w stronę wilka, a ja za nim.
Szliśmy w milczeniu, a gdy już stali blisko siebie. Mój brat zaczął rozmowę, a ja przygadałam się obcemu.


- Witaj, dawnośmy się nie widzieli.
- Masz racje, a to to kto? - mówiąc to spojrzał na mnie.
- Jestem Star siostra Night`a.
- Miło mi poznać. Night dużo mi o tobie opowiadał.
- Tak...? - mówiąc to spojrzałam na brata.
- Zapomniałem się przedstawić. Jestem Gun, mistrz Night`a.
- Więc to pan go szkolił.
- Tak.
- Ale kiedy? - dopytywałam.
- Wieczorami, kiedy wszystkie wilki z watahy szły spać.
- Aha...
- Czy zechcesz szkolić moją siostrę? - wtrącił się brat.
- Sam dasz sobie radę. Wiem o tym. - stwierdził i znikł.
- Gdzie on znikł? - spytałam.
- Pewnie gdzieś daaalekko z tad.
- W niebie?
- Nie, nie w niebie.
- W piekle!?
- Nie, on żyje i nie znikił tylko się teleportował.
- Tele... co?
- T-E-L-E-P-O-R-T-O-W-A-Ł, teleportował.
- Aha... nauczysz mnie tego?
- Dobra, ale w swoim czasie teraz chodźmy spać.
- Dobra.
I zasnęliśmy. W kolejnych dniach uczył mnie panowania nad wodą. W kródce nadeszła kolejna pełnia i rozeszliśmy się w dwie strony.
Próbowałam nad tym panować tak jak mnie uczył Nigt Sky, ale nic z tego nie wyszło. Szybko straciłam nad sobą kontrolę i tak jak za pierwszym razem nie wiedziałam co robię...
Obudziłam się przy swoim bracie, który był cały i zdrowy.
- Nic ci nie jest?
- Nic, a nic. - stwierdził.
Wstaliśmy i wyruszyli w dalszą drogę w poszukiwaniu watahy. Zawsze wieczorami kiedy robiliśmy postój mój brat mnie szkolił i odkrywałam czasami nowe moce. Co miesiąc w czasie pełni roztawałam się z bratem i jako demon nie kontrolowałam siebie, chodź zawsze próbowałam jednak nic z tego nie wychodziło. Mijały dni... miesiące... ja nadal nie mogłam opanować wcielenia demona, ale coraz lepiej kontrolowałam zwykłą furie i ognistą furię. Pewnego dnia mój brat obchodził 4 urodziny, a ja miałam 3,5 roku i opanowałam wszystkie swoje moce, które poznałam. Spytałam go w tedy tak:
- Zawsze zastanawiałam się co robiłeś zanim cię pierwszy raz spotkałam.
- Wiedziałem, że kiedyś zadasz te pytanie. Usiądź, wszystko ci opowiem. - usiadłam, a on wszystko mi opowiedział. To, że należał do magicznej watahy, że napadły na nich wilki krwi które wszystkich wybiły, a on zdołał uciec.
- Przykro mi...
On chciał coś powiedzieć, ale nagle coś wyszło zza krzaków. Była to zapewne wilczyca, dość nietypowa, zrozumiałam, ze to magiczny wilk tak jak my.
- Co robicie na terenie mojej watahy. - warknęła.
- Więc tu jest twoja wataha? Właśnie szukamy watahy. Moglibyśmy się przyłączyć? - spytałam.

< Moon, dokończysz? >

Od Moon C.d. Gala

Chodziłam po Lesie Zaćmienia. Chciałam odpocząć od wilków, wyciszyć się. Zresztą Banger nie czuł się dobrze i musiałam znaleźć odpowiednie zioła, żeby go w porę wyleczyć. Nie wiem co bym zrobiła gdybym go straciła. Tylko on mi został. I znaczy dla mnie więcej niż cokolwiek innego. nagle za sobą usłyszałam czyjś głos
-Cześć  Jestem Serigala Merak, ale mów mi Gala. Jesteś stąd ?
"I tyle z wyciszenia sie..."-pomyślałam ponuro. odwróciłam się i ujrzałam kremową wilczycę z pawiem. Po chwili zobaczyłam, że ma fioletowy ogon, z pawimi piórami. Powiem szczerze, niczego sobie ten ogon. Przyglądałam im sie przez chwilę nie odpowiadając. Ukłoniłam im sie głową, po czym powiedziałam cicho:
-Tak jestem stąd. Nazywam się Moon i mam watahę-nie powiedziałam "..i jestem Alphą", bo dla mnie te słowa były zarezerwowane dla Paula, który od dawna nie żyje...
-Fajnie-uśmiechnęła się-Mogłabym dołączyć ?
Przekręciłam łeb, lekko, w prawo. Paw Gali zrobił to samo. Trochę mnie tym zdziwił, ale tego nie okazałam.
-Możesz...Im więcej wilków tym.... Lepiej-skłamałam. Obróciłam sie do niej tyłem by zerwać potrzebne mi zioła. Wadera podeszła bliżej i zaczęła sie przyglądać temu co robię.
-Co to ?-spytała wskazując na zioła w moim pysku. Zawinęłam je liściem i włożyłam pod skrzydło.
-Bławatek Szkarłatny...-szepnęłam.
-A do czego to ?
-Dla Bangera...-mruknęłam i ruszyłam przed siebie, mając nadzieję, że jeśli za mną pójdzie to przynajmniej przestanie gadać.

<Gala?>

Od Star- "Zamierzchłe czasy i nie tylko...." Cz. 2

Widziałam, że jestem inna niż zawsze. Dziwiło mnie to co się ze mną stało. Nie kontrolując swojej mocy wpierw zabiłam bez problemu wrogich wilków co mi akurat odpowiadało, a potem nie kontrolując nad tym wybiłam członków mojej watahy, którzy przeżyli, a nie było ich wielu. Chciałam to powstrzymać, ale nie mogła po prostu się nie dało.
Został mi tylko jeden cel. Mój brat. On stał na przeciw mnie, jakby się mnie nie bał. Nie myślał chyba, że go zaatakuję. A jednak. Wzbiłam się w powietrze na moich skrzydłach i z góry chciałam go zaatakować jednak jego oczy zaczęły wręcz świecić na czerwono i z ogromną siłą odparł mój atak. Byłam zdziwiona. Jak to, on kontroluje swoją siłę? Jednak nie zastanawiałam się nad tym długo tylko próbowałam się powstrzymać. Jednak to coś było silniejsze. Tym razem Wyrzuciłam w jego stronę ognistą kulę. On jednak znikną z miejsca w którym stał i pojawił się za mną wskakując mi na grzbiet i wgryzając mi się w kark. Chciałam go jakoś strzepać. Strasznie bolało. To był ból nie do wytrzymania. W końcu jednak go strzepałam i ja, a raczej to coś postanowiło mu odgryźć łapę. Jakimś cudem. gdy moje kły były dosłownie 1-3 centymetry od jego ciała zatrzymałam się ni nie mogłam się ruszyć. On w tym czasie szybko na mnie wskoczył i gdy mnie dotknął znów się ruszałam. Po raz kolejny usiłowałam go zrzucić, ale on zaczął mi wyrywać pióra ze skrzydeł, a potem zaczął je niemiłosiernie ranić. Całe ociekały krwią. Chciałam się poddać, ale to coś we mnie nie zamierzało. Zaczęła się walka w ręcz. Na początku wgryzłam się mu w łapę, a on w moją łapę. Ranił mnie aż do nie przytomności. Zemdlałam. Ostatnie słowa które usłyszałam od niego to:
- Wybacz mi siostrzyczko.
Potem ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~ Po przebudzeniu ~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłam się. Pierwsze co zobaczyłam to mojego brata, który się do mnie uśmiechał., po tym wszystkim co mu zrobiłam... Był w dodatku cały w ranach. Spojrzałam na siebie. Byłam w podobnym stanie tylko w gorszym, o wiele gorszym. Wtedy uświadomiłam sobie co zrobiłam.
- Night, czy ja ich... - nie dokończyłam, bo mój brat odpowiedział.
- Tak, niestety tak.
Zaczęłam płakać. A po chwili już cała byłam w łzach.
- Dlaczego ja! Dlaczego to akurat mnie musiało spotkać! Moją sforę, moich rodziców i mnie samą... - leżałam cała w ranach i sińcach wtulając się w futro mojego przybranego brata i wyżalałam mu się płacząc.
Już poznaliście moją przeszłość. I odpowiedzi na pytania...
Wieczorem zasnęliśmy. Ja jednak nie mogłam spać po tym co zrobiłam. Spojrzałam w księżyc. Akurat był w pełni. Orientowałam się że było koło północy. Nagle poczułam ból. Wstałam mimo ciężkich ran na ciele budząc brata.
- Co się dzieje siostro? - spytał, ale ja pobiegłam nad jezioro.
Wchodząc do jeziora straciłam nad sobą kontrolę i zaczęłam się zmieniać. Ja na środku jeziora stanęłam i zobaczyłam, że jestem czarna, ale nie całkiem i stałam na wodzie chodź nie była zamarznięta.


Słyszałam jak krzyczy do mnie mój brat, ale nie zwracając na to uwagi pobiegłam do lasu. W ogóle tego nie kontrolowałam. Nie wiem co robiłam przez całą noc, ale wiem, że gdy wzeszło słońce zmieniłam się pomału w siebie.



Nie wiedziałam co to było. Wiem tylko, że moje kolejne oblicze. Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Postanowiłam poszukać brata. Znalazłam go naprawdę szybko. Podszedł do mnie mówiąc:
- Dobrze, że nic ci się nie stało. Nic nie mów. Wszystko ci powiem, ale w swoim czasie. Teraz musisz odpoczywać Dobrze?
- Dobrze. - odpowiedziałam. O nic nie pytałam, gdyż mu wierzyłam.
Tak jak powiedział tak też zrobił. Tydzień po tych wszystkich zdarzeniach. Była pierwsza lekcja.
- Więc tak. Ja o tym nieco wiem, gdyż sam jestem magicznym wilkiem i z tąd te niebieskie plamy. Nie wiem dlaczego dopiero niedawno ukazało się twoje prawdziwe JA czyli magiczny wilk. W tedy kiedy z tobą walczyłem kontrolowałem swoją moc gdyż się ćwiczyłem, ale nie sam bo bym nigdy tego nie opanował. Miałem mistrza, ale kto to jest to już nie ważne. Ważne, że pomógł mi odkryć moje zdolności i je opanować. Teraz ja postaram ci pomóc opanować twoje zdolności.
- Ty masz być moim mistrzem? - spytałam nie dowierzając.
- No tak. Ale w pierw musisz nauczyć się nad sobą panować. W ten sposób powinnaś też nauczyć się panować nad furią. Jeśli się nie mylę to ognistą furią.
- Chodzi ci o to coś co we mnie wstąpiło podczas walki?
- Tak. - odpowiedział i na chwilę zamilkł - Zaczniemy właśnie od panowania nad sobą, a w ten sposób nad ognistą furią i może nad tym co cię w nocy opanowało.
- No właśnie co to było?
- Nie wiem.
- A można powiedzieć, że moje wcielenie demona?
- Szczerze powiedziawszy tak, to jest możliwe. Zaczynamy?
- Zaczynamy. - po tych słowach westchnęłam.
Caluteńki tydzień zajęło mi zanim jako tako kontrolowałam siebie i jeszcze drugi zanim to perfekcyjnie opanowałam. To nie było łatwe.
- Więc ci się udało. - powiedział z uśmiechem.
- To dzięki tobie.
- To nie koniec. Jeszcze test.
- Jaki?
- Musisz przywołać ognistą furię, opanować ją i stać przez minutę w bezruchu w cieleniu furii, a potem M~O~Ż~E~S~Z w swoją normalną postać.
- Co?! A jeśli mi się nie uda i cię znów zranię.
- Uwierz w siebie. Ja w ciebie wierzę. Dasz rade.
Westchnęłam. Zamknęłam oczy i usiłowałam przywołać ognistą furię. Na początku nie udawało mi się, ale w końcu udało mi się, a w tedy otworzyłam oczy, które były zapewne czerwone. Walczyłam we wnątrz z tą drugą ja, aby opanować furię. Już myślałam, ze nie dam rady, gdy jednak się udało. Stałam w cieleniu ognistej furii przed moim bratem i nic mu nie zrobiłam. Gdy minęła minuta powiedziałam:
- Miałeś rację udało mi się. - powiedziałam nadal stojąc w cieleniu ognistej furii.
- Zmień się teraz w zwykłą siebie, a naprawdę będę dumny.
Zamknęłam oczy i po chwili stałam już w normalnej postaci, podbiegłam do brata i go uścisnęłam.
- Dobrze ci poszło, ale to połowa sukcesu.
- Jak to!
- Teraz musisz odkryć żywioły nad którymi panujesz.
- Damy radę, ale ważne, że teraz możemy spokojnie dołączyć do jakiejś watahy.
- Nie do końca zapomniałaś o swoim wcieleniu demona.
- No faktycznie...
- Ale damy sobie radę. Po prostu co pełnię będziesz wychodzić po za granice watahy, a jeśli i tak w cieleniu demona przyjdziesz do watahy do zatrzymam cię w czasie. - powiedział z bladym uśmieszkiem.
- No to jest jakiś plan...
- Na razie może być. - stwierdził mój brat. - Najwyżej potem coś innego wymyślimy.

< Ciąg Dalszy Nastąpi >

Od Luny

Kiedy dołączyłam już do watahy, chciałam zapoznać się z jej terenami. Pierw poszłam do Lasu Zaćmienia. Gdy przechodziłam spokojnie przez las, nagle, ni stąd ni zowąd wśród koron drzew coś zaszeleściło. Początkowo myślałam, że to Nord, ale on przecież siedział na moim grzbiecie. Przestraszyłam się, gdyż czułam się obserwowana. Podzieliłam się moimi spostrzeżeniami z Nordem, lecz on mnie zapewniał, że to pewnie jakiś ptak bądź wiewiórka.
Minęło 5 minut, a szelest nie ustępował. Zdezorientowana odwróciłam się do tyłu i w jednej sekundzie coś na mnie naskoczyło. Wystraszona zakryłam oczy łapami i tylko nasłuchiwałam. Po chwili do moich niezwykle wrażliwych uszu dotarł bardzo dobrze znany mi głos :
- Luna! Jak dawno się nie widziałyśmy! Tak się cieszę na twój widok!
Odkryłam oczy i ujrzałam moją ukochaną kuzynkę, Zefirę! – Zefira! – krzyknęłam, poczym kontynuowałam – Również się cieszę, że cię widzę! Tęskniłam i to strasznie. Co ty tu robisz? Masz przecież własną watahę, w której będziesz samicą Alpha. To raczej nie jest rozsądne.
- A czy zawsze muszę być rozsądna? Nie mogę choć raz w życiu zrobić czegoś głupiego? – ciągnęła Zefira – Moja mama po śmierci mojego taty sprawiła sobie piątkę nowych szczeniaków z nowym samcem Alpha. A który taki chciałby, aby nie jego dziecko odziedziczyło władzę? On mnie nie lubi, a ja muszę się nauczyć odpowiedzialności.
- Niech Ci będzie. Chodź, pójdziemy poznać wilki ze stada.

Od Zefiry

„Ciemno, zimno, wszędzie wiele wrogów. Ta noc przeszła do historii. Właśnie wtedy straciłam najlepszego przyjaciela. Jedynego wilka, który mnie rozumiał bez słów – mojego ukochanego ojca. Nawet matka nie miała ze mną tak wspaniałych relacji, jak właśnie on. Od tamtej pory, życie w stadzie przestało być kolorowe. Wilkom zabrakło przywódcy, samca Alpha – a mi… mi zabrakło ojca. Moja matka znalazła samca, który rzekomo miał go zastąpić. Ha! Ciekawe. Miał zastąpić puste miejsce w stadzie, czy w moim sercu? Bo raczej nie potrafił wypełnić ani tego, ani tego. Nigdy go nie lubiłam, a on również nie przepadał za mną. Nic dziwnego, że chciał mieć własne szczeniaki. Wolałby władzę oddać nawet wrogom, niż podzielić się nią ze mną. Może i odebrał mi prawo do zostania samicą Alpha, oraz owinął sobie moją matkę wokół łapy, ale ja nią nie jestem. Ze mną nie będzie tak łatwo. Ja mam własny charakter.” – Od śmierci taty ciągle, bez przerwy męczyła mnie ta myśl. Dlatego też postanowiłam odejść od stada, jak i od tych okrutnych wspomnień. Wzięłam Sashę, trochę jedzenia i wyruszyłam w drogę. Daleko od fałszywego kochanka mojej matki i… i jej samej.
Dołączyłam do watahy, gdzie miałam zamiar odpocząć od myśli i zacząć życie na nowo. Lecąc po Lesie Zaćmienia, patrząc się ku dole ujrzałam Lunę – moją ukochaną kuzynkę. Tak się ucieszyłam na jej widok! Od razu chciałam zlecieć do niej na dół, lecz nie wiedzieć czemu – zawahałam się. Kiedy odzyskałam pewność siebie podleciałam się przywitać. Moje życie w tej chwili od nowa nabrało barw.

Od Star- "Zamierzchłe czasy i nie tylko..." Cz. 1

- Dlaczego ja! Dlaczego to akurat mnie musiało spotkać! Moją sforę, moich rodziców i mnie samą... - leżałam cała w ranach i sińcach wtulając się w futro mojego przybranego brata i wyżalałam mu się płacząc. Chodź jest tylko przybranym bratem kocham go jak swojego własnego.
Potem zasnęłam zmęczona tym wszystkim.
Pewnie jesteście ciekaw czym byłam zmęczona, dlaczego byłam poraniona i o co mi chodziło mówiąc, że dlaczego ja. No to tak...
Zacznijmy od tego, że miałam szczęśliwe dzieciństwo. Byłam córką alf i ich rozkapryszoną "księżniczką". Dostawałam wszystko co chciałam. Rodzice się dla mnie w tedy nie liczyli... tylko różne podarunki od nich. Wiem to trochę dziwne. Gdy miałam rok i przechadzałam się sama(co rzadko się zdarzało) przez łąkę, niedaleko jaskini moich rodziców i wąchałam kwiaty zauważyłam jakiegoś czarnego wilczka. Podeszłam do niego. Był przygnębiony i szedł z opuszczoną głową. Pamiętam tamtą rozmowę jakby to było wczoraj...
- Cześć! Kim ty jesteś i co robisz na terenie MOJEJ watahy! - Krzyczałam na niego z podniesioną głową.
Wiem, wiem. To nie było normalne...
- Cześć, jestem Night Sky i szukam jakiejś watahy. - powiedział z lekkim uśmiechem jakby był rozbawiony moją postawą.
- To chodź zaprowadzę cię do moich rodziców. Są alfami tej watahy. - mówiłam nadal z podniesioną głową.
- Dobra, kto pierwszy ten lepszy! - krzyknął i puścił się biegiem w stronę jaskiń.
Prawdopodobnie zauważył, że ja nie biegnę bo się odwrócił w moją stronę.
- Dlaczego nie biegniesz? - spytał.
- Oszalałeś! Jeszcze bym coś sobie zrobiła! - mówiąc to spokojnym krokiem udałam się również w stronę jaskini moich rodziców.
- Ty zawsze tak wolno chodzisz? - spytał.
- Tak, Tego wymaga kultura. - stwierdziłam.
- Jesteś dziwna...
- Powiedział czarny wilk w niebieskie łaty. - zaczęłam się chichotać.
Szliśmy w milczeniu, przynajmniej on, a ja ciągle pod nosem chichotałam gdy spoglądałam na niego.
Na miejscu Night Sky się przedstawił rodzicom. Potem rodzice poprosili mnie abym zostawiła ich samych z Night Sky`em, co zrobiłam niechętnie. Pół godziny czekałam jak wyjdą i wreszcie wyszli.
- Cześć siostrzyczko! - krzyknął Night gdy wybiegł z jaskini, a za nim wyszli moi rodzice.
- Co to ma znaczyć! - krzyczałam.
- Night Sky jest został twoim przybranym bratem i zarazem naszym synem.
- Fajnie, co nie?! - spytał Night.
- No... i to jak fajnie. - stwierdziłam zrezygnowana.
- Nie widzę sprzeciwu więc idźcie na łąkę i się pobawcie. - powiedziała mama.
- Dobra. - powiedzieliśmy i ja poszłam powoli, a Night pobiegł.
Na miejsce dotarłam z jakieś 10 minut później niż on.
- Nie guzdraj się, chcę się bawić...
- Ale ty jesteś dziecinny. Osoby w naszym wieku już nie powinny się bawić, a po za tym skoro jesteś synem Alf to powinieneś dawać dobry przykład innym.
- Serio? - spytał.
- Tak. Ile masz lat? - spytałam siadając.
- Będziemy gadać? - spytał po raz kolejny zrezygnowany i siadł.
- Tak, będziemy ROZMAWIAĆ, a nie gadać. Więc ile masz lat.
- Półtora, a ty?
- Mam rok. A ty masz 1,5 lat i jesteś jeszcze taki dziecinny. Nie do wiary.
Taki to był początek... No wiem, niezbyt udany. Tam mniej więcej było codziennie, ale po około miesiącu Night zaczął się jako tako zachowywać. Mój charakter nie uległ zmian tylko jego stał się podobny do mojego, tylko on był bardziej nieśmiały bo przezywałam go od łaciatych krów, klaunów i dziwaków. Gdy On miał 2,5 lat, a ja 2 lata wszystko się zmieniło. On zaczął zadawać się z innymi basiorami z watahy i znów kipiał energią. Był najlepszy w stadzie z polowań na zwierzynę, gonitwach, walkach itp. A ja, nadal byłam taka jaka byłam tylko bardziej wydoroślałam jeśli to można tak ująć i nie mówiłam głupstw. Zadawałam się z waderami. Chodziłyśmy niezłą zgrają. Wszystkie mnie słuchały i nie podważały moich decyzji. Nie byłam taka jak teraz biała z niebieskim, tylko tak jak wszystkie wilki jednolitej barwy z wyjątkiem Night Sky`a. Ja akurat byłam śnieżnobiała:



Ja mówiłam wilczycą, że mój brat to krowa, klaun itp. dlatego jak jakakolwiek koło niego przechodziła to rozmowa wyglądała zawsze tak samo:
- Cześć. - mówi Night Sky.
- Witaj niebieska krowo. - odpowiada wilczyca i idzie dalej.
Night odchodzi z opuszczoną głową.
Zawsze nas śmieszyły jego przezwiska, ale o dziwo wilki z którymi się zadawał nie zwracały uwagi na jego wygląd tylko na jego umiejętności, które były wysokie.
Wszystko jednak zmieniło się pewnego dnia.
Miałam w tedy 2,5 roku a Night Sky 3 lata. To był dzień jak co dzień, ja gadałam z dziewczynami, a Night ścigał się z wilkami. W pewnej chwili zaatakowała nas wataha, która była od nas o wiele silniejsza. Wszyscy rzucili się do walki. Oprócz mnie. Ja pobiegłam do rodziców. Byłam przed ich jaskinią, gdy zobaczyłam okropny widok. Ojciec próbował się bronić przed 3 przeciwnikami a na matkę naskoczył wilk, zapewne Alfa wrogiej watahy i wgryzł się jej w szyję. Ja rozpaczałam i podbiegłam cała we łzach do martwej już matki. W tym samym czasie Night próbował pomóc Ojcu w walce, ale nic z tego nie wyszło bo jego również zabili(ojca). Teraz obudziło się we mnie uczucie. Uczucie wściekłości. Próbowałam je opanować, ale nic z tego. Zaczęłam na początku zwijać się z bólu, a potem przez łzy ryknęłam. To była ognista furia...



< Ciąg Dalszy Nastąpi >

Od Arii

Uciekałam przed przemocą, okrucieństwem i przeszłością. Niestety przed przeszłością nie da się uciec. Szukałam kryjówki, azylu w którym nie będzie strachu... Nie, nie szukam domu. Ja jestem myszą. Myszy nie mają domu...

Nie zobaczysz mnie - wolę żyć w ukryciu.
Nie usłyszysz mnie - Jestem cicha i ostrożna
Nie poczujesz mnie - Na wszelkie sposoby maskuje swoją obecność
Nie pokochasz mnie - Boję się miłości, a ty mnie nawet nie widzisz...
Zawsze będę szarą myszką. To moje przeznaczenie. Uciekałam i będę uciekać. Nie kocham ponieważ kochać już nie potrafię. Nie jestem katem. Jestem ofiarą.
-----------

Szłam przez las, gdy nagle usłyszałam huk. Skuliłam się i skoczyłam w krzaki. Usłyszałam kroki, przynajmniej dwóch wilków
-Czyli jestem strażnikiem? - Spytał jeden wilk. Skuliłam się jeszcze bardziej
-Tak
-Kim ty jesteś?! - Zapytał głos z tyłu. Jak torpeda, odwróciłam się, przebiegłam wilkowi pod nogami i zwiałam w las. Niestety po chwili mnie dopadli. Leżałam właśnie pod jakimś białym samcem, z znakiem na czole. Przyciskał mnie do ziemi
-Kim jesteś?!
-Aria - Wyszeptałam. Miałam podkulony ogon i cała się trzęsłam
-Co tu robisz?
-Sz...sz...szukam... wa...watahy - Wymamrotałam, ledwie słyszalnie

< Killer? >

Od Gali


Stało się… Dorosłam i musiałam wynieść się z mojej watahy. „Dam sobie radę” – zapewniałam w kółko rodziców, ale wciąż nie byli do końca przekonani tym, co mówię. Martwili się, a to chyba oczywiste. Nic dziwnego, w końcu byłam tak chora, a oni wciąż uważają, że ten ogon nie mógł mnie do końca uleczyć, mimo tego, że naprawdę uleczył. Z jednej strony ich rozumiałam, lecz z drugiej wiedziałam, że za bardzo histeryzują.
Nadszedł dzień, w którym na dobre miałam się z nimi rozstać. Pożegnałam się i odeszłam. Starałam się nie wracać myślami do przeszłości, by nie tęsknić, nie rozpaczać, jednak zawsze jakaś myśl krążyła w mojej głowie i mnie dręczyła. Kiedy tak rozpaczając kroczyłam po lesie, zaatakowało mnie stado wilków. Przestraszona zaczęłam biec do przodu, a kiedy prawie mnie już mieli, coś nagle poderwało mnie do góry, ratując mi życie. Okazało się, że to paw, którego najprawdopodobniej przywołałam myślami, ponieważ dostając ogon zyskałam również dar porozumienia się z pawiami myślą, mową i uczynkiem. Kiedy już wylądowaliśmy bezpiecznie na ziemi podeszłam do pawia z chęcią zapoznania się, chciałam zyskać towarzysza. Nawet nie zdążyłam otworzyć pyska, a już wiedziałam, jak paw ma na imię, oraz, że tak samo jak ja razem ze mną chce kroczyć przez życie. Ucieszyłam się, podziękowałam za uratowanie życia i bez chwili namysłu ruszyłyśmy przed siebie.
Paw ten był samicą, która nazywała się Tausi. Kiedy tak wędrowałyśmy natknęłyśmy się na pewną wilczycę. Podeszłam więc do niej i zaczęłam rozmowę.
- Cześć  Jestem Serigala Merak, ale mów mi Gala. Jesteś stąd ?


-Moon-

Powitajmy kolejne wilki !


Glacialis


Zefira


Luna


Tom


James

sobota, 13 lipca 2013

Od Moon c.d. Killer

Spojrzałam smutno na trawę.
-strażnik musi wiedzieć co robić gdy zbliża się niebezpieczeństwo....-szepnęłam i od razu przypomniałam sobie ten Pechowy Dzień. Cała sfora leżała w jaskini, a na zewnątrz stał tylko jeden strażnik. Było dość zimno jak na tamtą porę roku, więc wtulałam sie w puszyste futro Back'a. Wszyscy wyczuwali, że niebezpieczeństwo jest już blisko. Wszyscy poza mną. Pamiętam, że Paul podniósł się gwałtownie gdy usłyszeliśmy huk. Wszyscy się podnieśli, a ja cofnęłam się w głąb jaskini. Chwilę potem słyszałam tylko krzyki przerażenia i widziałam tylko ciemność.
-Stało się coś ? Zamilkłaś...-usłyszałam Killer'a. Pokręciłam przecząco głową. Stanęliśmy na Wzgórzu. Słońce akurat zachodziło.
-Więc co mam zrobić ?-spytał rozglądając się czujnie. Uśmiechnęłam się słabo pod nosem.
-Siedź i czekaj-szepnęłam i usiadłam.
-Co ?!
-Rób o co proszę...
Killer w końcu usiadł, ale nie posiedział za długo, bo dwie sekundy po tym jak usiadł rzucił sie na niego Arcerus. Nawet nie drgnęłam gdy zaczęli się gryźć. Po paru minutach postanowiłam przerwać tą "bojkę". Zaczęłam wyć. Pamiętam, że gdy wyłam ze sfora mój głos wyróżniał się najbardziej. Oba basiory spojrzeli na mnie zaskoczeni. Opuściłam łeb i wpatrywałam się w słońce.
-Jesteś strażnikiem...-szepnęłam prawie niesłyszalnie.

<Killer ? Arcerus ?>

od Killer'a c.d. Moon


Pokiwałem głową i ustałem opok wadery.
- No dobrze. Znasz już Jezioro Północy. - łapą pokazała owe jezioro, gdzie się znajdujemy. - A tam... - wskazała na las z którego niedawno przyszedłem. - ...znajduje się Las Zaćmienia. - powiedziała. Mówiła cicho i spokojnie. Miała kolorową sierść, nie taką jak Cry. Ona była cała czarna. Bethanie, za to...nieważne. Moon oderwała mnie z myśli. Ruszyła przodem.
- Gdzie teraz idziemy ? - zapytałem i wyrównałem kroku z waderą. Milczała. Może nie chciała psuć efektu końcowego ? Dotarliśmy nad kanion. Słuchać było stamtąd szum wodospadu.
- Jesteśmy nad Kanionem Pełni. - wyjaśniła. - Zaraz za nim jest Wodospad Umysłu. - powiedziała. - Teraz skierujemy się na Wzgórze Świtu, gdzie zobaczę, czy nadajesz się na strażnika. - mruknęła. Spojrzałem na nią zaskoczony.
- Co masz na myśli ? - zapytałem.
--Moon--

Dwie sprawy

Po pierwsze chciałam serdecznie powitać nowych członków i przypomnieć im o napisaniu pierwszego opowiadania.
Druga sprawa dotyczy wilków. Jeśli dowiem sie, że ktoś ma dwa konta na Howrse, Nightwood czy gdzie tam jeszcze i obydwoma kontami dołączył, wywalę go na zbity pysk ! Więc odradzam kantowania.

Pozdrawiam Moon :)

Powitajmy nowe wilki !


Aria


Serigala Merak



Star


Night Sky

piątek, 12 lipca 2013

Od Moon c.d. Killer

Przyglądałam się w ciszy basiorowi. "Nowy członek ? Hmmm..-zaczęłam się zastanawiać- Może to i dobry pomysł ?..." Kiwnęłam lekko głowa, nie spuszczając wzroku z wilka. Schyliłam łeb i napiłam się kilka łyków. Podniosłam wzrok na basiora.
-To może się przedstawisz ?-spytałam cicho. Zawsze mówiłam cicho. A przynajmniej od chwili gdy Beck zmarł.
-Killer-przedstawił się. Kiwnęłam lekko głowa. Imię dużo mówi o tym jaki ktoś jest. A jego trochę mnie przeraziło.
-Zabójca, co ?-spytałam odwracając się od niego i kierując się w stronę lasu.
-Nie, strażnik-odpowiedział. Wyczułam, że się uśmiecha, ale jest ostrożny w tym co mówi. Najwyraźniej nie chciał nikogo urazić. Cenię to w wilkach. Ostrożność i spokój.
-A ty jak sie nazywasz ?-pytanie killer'a przerwawło moje myślenie.
-Moon. Pokazać ci tereny ?
<Killer?>

Powitajmy nowych członków !


Arcerus


Pusia


Od Killer'a

W końcu nadszedł czas. Rodzice mają wybrać kolejnego przywódcę. Bethanie była niezwykle podniecona, a Cry jak zwykle uważała się za najlepszą. Na reszcie do jaskini weszli nasi rodzice. Ustali przed nami.
- Więc... - zaczął poważnie ojciec.
- ...podjęliśmy decyzję. - dokończyła matka. Przewróciłem oczami. Spojrzałem na te dwie niewdzięczne wadery. Patrzyły na rodziców pełne ciekawości.
- Cry zostanie przywódcą ! - krzyknęli jednocześnie. Bethanie spojrzała na młodszą siostrę z wyrzutem. Widziałem gniew w jej oczach. Wybiegła. Spojrzałem z niedowierzaniem na rodziców. Nic nie powiedziałem. Zawiodłem się na nich.
- Jak ona ma być przywódcą... - spojrzałem na siostrę. - ...odchodzę ! - warknąłem i wybiegłem z jaskini.
- Kill... ! - usłyszałem w oddali lament matki. Już nic mnie nie obchodziło. Ani Cry, ani Bethanie. Byłem najmłodszy, ale wiem, że to Beth zasługiwała na to. Tyle pracowała nad swoją reputacją. Biegłem przez jakiś las. Nie znałem dotychczas tej strony wyspy. Było tam całkiem, całkiem.
- Killer ! - ktoś wrzasnął nade mną. Był to kruk. Wylądował na moim grzbiecie i dziobnął mnie w ucho.
- Forks, idioto ! Gdzieś ty był ? ! - mruknąłem i zwolniłem tempa. Zrzuciłem ptaka z grzbietu, który chwilę potem zmienił się w lisa. Posłał mi gniewne spojrzenie i biegł obok mnie.
- Byłem na wyprawie. - mruknął. Przewróciłem oczami.
- Ty i te twoje wyprawy. - burknąłem i biegłem dalej. Forks wytknął język i znów zamienił się w kruka. Wzbił się w powietrze i odleciał w kierunku watahy. Watahy, która teraz należy do Cry. Las skończył się. Zaraz za nim znajdowało się jezioro. Na brzegu zobaczyłem waderę. Podszedłem do niej.
- Yyy... - zacząłem. - ...to Twój teren ? - zapytałem.
- Tak. Czego chcesz. - warknęła. Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Czyli założyłaś watahę ? A mógłbym dołączyć ? - spojrzałem na nią niepewnie. Nie miałem zamiaru jej urazić. Zawsze imponowały mnie wadery. Oprócz Cry i Bethanie. Ich nienawidziłem !
-- Moon --

środa, 10 lipca 2013

Powitajmy nowych członków !


Killer


Juri

Witajcie !

Cześć nazywam się Moon i jestem Alpha tej watahy. Na razie mieszkam tu tylko z Bangerem, moim towarzyszem i jest nam trochę smutno. Mieszkamy na cudownej Wyspie Wiecznej Nocy, na której co dzień, a raczej co noc dzieją się fantastyczne rzeczy. Są tu duchy, które nam pomagają. Więc serdecznie zapraszam !

Moon