sobota, 26 października 2013

Od Argony c.d. Xilvera

- Jesteś niemożliwy - mruknęłam - Chodź wredoto...
Odwróciłam się i ruszyłam w las nie oglądając się czy basior podąża za mną. Jak się okazało (niestety) szedł za mną.
- Aktualnie jesteśmy w Lesie Zaćmienia - powiedziałam patrząc na niego - Las jak las...
- Fascynujący - mruknął ironicznie - Są tu jakieś ciekawsze miejsca?
- Taa... ale wątpię byś miał siłę się tam dostać... - uśmiechnęłam się kpiąco
- Czyżby? - spojrzał na mnie z lekką irytacją - Założę się, że dam sobie radę lepiej od ciebie!
- W takim razie chodźmy - przeszłam z marszu w lekki kłus - Kto ostatni nad Jeziorem ten Zgniłe Smocze Łajno!
Krzyknęłam i puściłam się galopem przed siebie. Po łoskocie za mną rozpoznałam, że Xlivera podjął wyzwanie. Biegliśmy tak przez mniej niż pięć minut. Wreszcie niemal jednocześnie wypadliśmy na polanę przed jeziorem.
- Nieźle - pochwaliłam basiora - Twój poziom jest ponad przeciętnie znośny!
- Dzięki za pochwałę, ale nie znam terenu, więc gdybym cię wyprzedził nigdy bym tu nie dotarł - odparł - Potrafię biec znacznie szybciej...
- Wierzę - uśmiechnęłam się zimno
Ten zwariowany nastrój, który kazał mi biec już mnie opuścił.
- Teraz trudniejsze: wspinaczka na tamtą górę - wskazałam łapą najbardziej stromą górę w zasięgu wzroku - Co ty na to? Wymiękasz?
- Jak dla mnie lajcik - ocenił - Nie taki góry się pokonywało.
Tym razem truchtem dotarliśmy do podnóża ścianki. Spojrzeliśmy w górę.
- Co, strach cię obleciał? Chodź! - zachęciłam basiora i zaczęłam się wspinać.
Xlivera wkrótce lekko zipiąc mnie dogonił. Razem weszliśmy do połowy zbocza. W pewnym momencie skoczyłam na skalną półkę.
- Tędy - krzyknęłam do basiora
- Mieśmy wejść na szczyt - zaoponował, ale do mnie dołączył
Kawałek w milczeniu szliśmy ciemnym korytarzem potem ujrzeliśmy stary dworek: 
- Co ty na to?

 < Xlivera? Kończą mi się chamskie odzywki... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz