czwartek, 5 grudnia 2013

Od Czkawki

Był dzień (po Czkawkowemu "Szedłem jakimś lasem/ścieżką/innym miejscem. Nic się nie działo, czyli tak jak zwykle..."). Znudzony przysiadłem na moment. Nade mną przeleciała (przeskoczyła) jakaś wadera. kiedy wylądowała rzuciłem się na nią. Już miałem ją rozszarpać i cieszyć się z ofiary gdy nagle zniknęła z mojego uścisku i pojawiła się za mną przygniatając mnie do ziemi.
-

<Star? Nie rób więcej majstrów z czasem... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz