Spoglądałem na Kasumi nie co przestraszony, a zarazem smutny i zdziwiony.
- Ale... zacząłem podchodząc do wadery. - ale skoro... - położyłem się koło niej. - skoro zabił was to nie mogłoby ciebie tu być. Skoro ty żyjesz to oni też powinni żyć... dlaczego was zabi... - chciałem kontynuować, ale uświadomiłem sobie co robię, że ją może pogrążam. Może ona nie chce o tym rozmawiać... - wybacz... - powiedziałem podnosząc się. - może ja już sobie pójdę...
< Kasumi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz