Stałem zdezorientowany. Rozglądałem się na około...
- Gdzie jesteś... Ty ktośu? - zapytałem żartoblisia...
- Tutaj! - zawołał
- On jest ślepy jak nasza babka!
Em... Czyli było ich dwuch? Nie polepszył mi się nastruj dzięki porówananiu do babci... Aż taki stary nie jestem... I do tego nie ta płeć. Ojej... Na psichika jest licha... Emmm...
Nagle poczułem ukłucie w łapie. Pisnąłem z bólu i odskoczyłem do tyłu. W mojej łapie była wielką drzazga... Ale taka, wielka, wielka. Szybko wyrwałem ją zębami. Potem spojrzałem na dwie małe istotki... Które przybijały sobie *piątkę*! To przez ten caaały czas one mnie prześladowały!? NIKOTKI!?
Oniemiałem... Siedziałem jak zaczarowany i przyglądałem się tym urwisom....
- WTF!? - pomyślałem
- Hej! Ożyj granatowy! - krzyknął jeden z nich
- Granatowy? - zrobiłem zdegustowaną minę
< C.D.N. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz